Grecja: Królestwo Agamemnona

Gdy dojechaliśmy do Tirynsu, okazało się, że spóźniliśmy się 10 min… Ruiny antycznej cytadeli datowanej na XV – XIII w.p.n.e. udostępnione są turystom do godz. 15:00. Jakaś para poinformowała nas o tym, zanim jeszcze podeszliśmy do bramy – oni też pocałowali klamkę. W Tirynsie można oglądać pozostałości ogromnych murów cyklopich. Skąd ta nazwa? Mury zrobione zostały z wielkich głazów, które połączone zostały bez użycia nawet grama zaprawy. Uważano kiedyś, że mur taki mógł zrobić jedynie gigant o jednym oku, czyli cyklop posiadający nadludzką siłę. Mury – zanim zawaliły się od licznych trzęsień ziemi – mierzyły nawet 10 m wysokości i 4,5 – 17 m grubości! Zrobiłam kilka zdjęć przez ogrodzenie i ruszyliśmy na Mykeny.

Dzień 2, 14.05.2015, część 2/2

Wcześniej jechaliśmy wśród niekończących się gajów oliwnych, jednak mniej więcej od Nafplionu krajobraz uległ zmianie i droga wiodła wśród drzew pomarańczy. Gdzieniegdzie widać było w ogrodach dojrzałe cytryny. Zatrzymaliśmy się przy jednej takiej pomarańczowej plantacji – zdjęcie pochodzi z innego miejsca, ponieważ owoców tam akurat już nie było, ale wkoło roztaczała się cudowna woń kwiatów pomarańczy. Uwielbiam ten zapach… Kwiaty pomarańczy może nie są zbyt okazałei  urodą nie grzeszą, ale ich zapach jest niesamowicie intensywny.

Do Myken dotarliśmy w takim upale, że zastanawialiśmy się, czy przypadkiem nie odpuścić sobie chodzenia po ruinach w pełnym, popołudniowym wściekle przypiekającym słońcu. Do tego do zwiedzania nie zachęcała cena biletu – wejściówka łączona z niewielkim muzeum archeologicznym i ze skarbcem Atreusa położonym po drodze do ruin cytadeli kosztowała 8 euro od osoby. No ale skoro już tam dojechaliśmy, szkoda było tak po prostu zawrócić. Dobra wiadomość dla studentów z Unii Europejskiej i młodzieży poniżej 18 lat jest taka, że wchodzą tam za darmo. Studenci spoza Unii i osoby po 65r. życia płacą za wejście 4 euro. Ponadto darmowe wejście obowiązuje 6 marca, 18 kwietnia, 18 maja, 5 czerwca 28 października, w ostatni weekend września i w każdą pierwszą niedzielę miesiąca od 1 listopada do 31 marca. Pozostałości starożytnych Myken można zwiedzać (a przynajmniej można było w maju) w godz. 8:00-20:00.

Legendarne Mykeny

Zaparkowaliśmy w cieniu i najpierw udaliśmy się na zwiedzanie pozostałości cytadeli wybudowanej ponad 3600 lat temu! Cytadela wzniesiona została na wzgórzu wysokim na jakieś 270-280m.n.p.m. i dodatkowo położonym pomiędzy stromymi okolicznymi szczytami. Założycielem Myken był ponoć znany z greckiej mitologii Perseusz, syn Zeusa i Danae. Ten, który zabił legendarną Meduzę.
Po latach świetności miasto w końcu popadło w ruinę. Upadek Myken postępował powoli i został przypieczętowany przez wielki pożar z 1100r.p.n.e. Po tym wydarzeniu miasto zostało zapomniane aż do czasu, gdy Heinrich Schliemann – słynny odkrywca Troi – trafił na pozostałości pałacu i groby szybowe pełne złota. Część skarbu zobaczyć można obecnie w muzeum w Atenach, natomiast pozostałe złoto znajdujące się niegdyś w Berlinie, zaginęło bez wieści w 1945r.

Na wzgórze od kasy biletowej wiedzie ścieżka, która prowadzi najpierw tuż obok ogromnych cyklopich murów wykonanych z ciosanych kamieni i położonych na sobie – tak samo jak w Tirynsie – bez żadnej zaprawy. Wzdłuż murów dochodzi się do Lwiej Bramy z najstarszą odnalezioną w Europie rzeźbą przedstawiającą dwie lwice wsparte na ołtarzu. Pomiędzy lwicami wyrzeźbiona została kolumna. Prawdopodobnie był to symbol dynastii królewskiej. Brama jako taka również wykonana została z wielkich, ciosanych kamieni bez użycia zaprawy. Ciekawe, w jaki sposób wszystkie te głazy zostały przetransportowane na górę? Musiało to wymagać ogromnego wysiłku.

Grecja dzień 2 (47)

Zaraz za bramą, po prawej stronie znajduje się cmentarz królewski z sześcioma grobami szybowymi. Właśnie w tych grobach archeolodzy odnaleźli skarb, w tym słynną złotą „maskę Agamemnona”.  Jednak faktycznie maska ta nie należała do Agamemnona – jej odkrywca się pomylił. Właścicielem maski był nieznany król mykeński, który żył mniej więcej trzy wieki przed Agamemnonem.

Grecja dzień 2 (48)

Dalej ścieżka prowadzi wśród pozostałości zabudowań. W obrębie murów mieszkali jedynie wysoko postawieni urzędnicy, pozostała część społeczeństwa miała swoje domy poza cytadelą.
Na szczycie wzgórza znajdują się ruiny fundamentów pałacu królewskiego rozplanowanego wokół centralnego dziedzińca. Od wschodniej strony przylegała do niego część reprezentacyjna a od zachodu – apartamenty królewskie. W części reprezentacyjnej ustawione było centralnie palenisko służące prawdopodobnie składaniu ofiar. Ściany i podłogi pałacu pokryte były malowidłami. W muzeum w Atenach znajduje się fragment takiego malowidła przedstawiający kobietę.

Pomimo rozmieszczonych na terenie cytadeli tablic z rysunkami i informacjami o mijanych budynkach, jakoś trudno było mi sobie wyobrazić ich ogrom i wspaniałość. Moja wyobraźnia widziała jedynie porozrzucane bezładnie kamienie i fundamenty budynków.

Spacerując wśród głazów dotarliśmy do ukrytej pod ziemią cysterny wybudowanej w XII w.p.n.e. Po kamiennych schodach można wejść głęboko do jej wnętrza, ale koniecznie trzeba zabrać ze sobą latarkę. Kamienie są strome i śliskie, dlatego po kilku metrach oświetlania drogi telefonem, darowaliśmy sobie i wróciliśmy na powierzchnię. Szkoda, że nie zabraliśmy z samochodu latarki, bo podobno na samym dole otwiera się 70 metrowa przepaść, na której dnie wciąż znajduje się woda. Jakaś para przed nami była lepiej wyposażona i przyświecając sobie jakąś maleńką latareczką zeszli niżej, jednak chyba też nie dotarli do końca korytarza.

Obok ruin cytadeli znajduje się niewielkie, ale interesujące muzeum z przedmiotami wydobytymi na terenie wykopalisk. Bardzo liczyłam na to, że w środku będzie klimatyzacja – upał na wzgórzu nie był przyjemny i chciałoby się chwilę ochłodzić. Niestety tego komfortu nie zaznałam – w muzeum uchylone były jedynie okna wpuszczające do środka gorące powietrze. Tyle z tego, że obejrzeliśmy dość ciekawą ekspozycję i słońce nie świeciło. Muzeum – podobnie jak i ruiny – zwiedzaliśmy praktycznie sami.

Po wyjściu z muzeum zajrzeliśmy jeszcze do części Myken zamieszkiwanej przez zwykłych mieszkańców i kupców. Wśród ruin ich domów znaleziono mnóstwo glinianych tabliczek z pismem linearnym. Natomiast na samym dole odkryto dwa grobowce – zawalony obecnie grobowiec Ajgistosa oraz grobowiec Klitajmestry – żony i zarazem morderczyni Agamemnona (Agamemnon zginął ponoć w trakcie kąpieli z ręki własnej żony i jej kochanka). Do grobowca Klitajmestry można wejść. Pomieszczenie przypominające ul jest jednak zupełnie puste.

Następnie wróciliśmy na parking by podjechać kawałek drogą powrotną (jakieś 300m) do Skarbca Atreusa.

Skarbiec Atreusa to kolejny grobowiec zwany grobowcem Agamemnona. Niestety przez to, że grobowiec został dawno splądrowany, nie stwierdzono, kto rzeczywiście był w nim pochowany. Można zajrzeć do jego środka. Wnętrze wygląda identycznie jak w grobowcu Klitajmestry ale sam grobowiec sprawia wrażenie jakby nieco lepiej zachowanego i bardziej zadbanego. Ponoć nigdy nie został przysypany ziemią, od wieków był widoczny. Rozmiary są imponujące, szczególnie że należy pamiętam o tym, że do łączenia skalnych bloków nie użyto zaprawy. Do tego nie znano wtedy narzędzi żelaznych, więc zastanawiająca jest obróbka ogromnych głazów.

Kopuła grobowca wysoka jest na 12m, a szeroka na 13m. Tworzą ją 33 rzędy niepołączonych ze sobą kamieni. Po prawej stronie od wejścia znajduje się niewielkie prostokątne pomieszczenie, które faktycznie mogło pełnić rolę królewskiego skarbca. Mimo tego, że sposób budowy konstrukcji może wydawać się mało stabilny, budowla oparła się licznym trzęsieniom ziemi, które przez wieki nawiedzały Grecję!

Grecja dzień 2 (61)

Z parkingu pod skarbcem dobrze widać całe wzgórze z pozostałościami starożytnych Myken.

Grecja dzień 2 (62)

W drodze na nocleg postanowiliśmy zjechać jeszcze na chwilę z autostrady na północ, żeby zobaczyć niezwykłe dzieło ludzkich rąk – Kanał Koryncki.

Kanał Koryncki

Wąski przesmyk wycięty w żółtej skale, dzieło człowieka. Kanał oddzielający ponownie Peloponez od reszty kraju i tworzący z niego znów wyspę. Tuż przy moście, z którego doskonale jest widać cały kanał, znajduje się duży parking, kilka barów i sklepików z pamiątkami. Jest tam także pomnik ku pamięci jego budowniczych. O stworzeniu przesmyku dla łodzi i statków myślano już od wieków. Po wielu nieudanych próbach utworzenia kanału, stworzono drewnianą rampę, po której przeciągano statki. Za tę budowę zakończoną sukcesem odpowiedzialni byli dwaj Węgrzy.
Czekaliśmy dość długo licząc, że może przepłynie kanałem jakiś duży statek, ale niestety nie mieliśmy okazji tego zobaczyć. Podobno jest to dobry znak w podróży.

Rocznie przez kanał przepływa około 12tys. statków. Jego ściany wysokie są na 90m, szerokość kanału nad lustrem wody to 24m, wyżej 50-70m. Kanał długi jest na 6,5km.

Wymęczeni, ale zadowoleni z tego, że udało się nam pierwszego dnia zobaczyć tak dużo, pojechaliśmy na zarezerwowany wcześniej nocleg. Zatrzymaliśmy się w Villi w hotelu Verori Villia Attica. Miejsce według informacji na stronie booking.com miało być wręcz idealne po nocy spędzonej na lotnisku i tak intensywnym dniu.

Największe rozczarowanie noclegowe

Na miejscu miał być prywatny parking, w pokoju internet, obsługa miała mówić po angielsku, mieliśmy mieć możliwość płacenia kartą (na tym nam najbardziej zależało, bo głównie ze względu na płatność za noclegi założyliśmy konto walutowe), hotel miał dysponować basenem. Tyle w teorii. Pełna optymizmu przekroczyłam próg hotelu i już na wejściu stwierdziłam, że chyba nie wszystko będzie tak bajkowe, jak zostało to przedstawione w ofercie. Pierwszy zgrzyt? Pan na recepcji po angielsku nie mówił wcale, zasuwał do nas jedynie po grecku. Internet działał tylko na recepcji i na schodach na niższych piętrach, basen był zasyfiony jak nie wiem co, a kartą zapłacić się nie dało. Od razu musieliśmy uiścić opłatę w gotówce.

Do tego w hotelu było niesamowicie brudno. Do schodów można było się przylepić, na kontuarze recepcji leżała tona kurzu, a na dywanach było mnóstwo paprochów. Jak zajrzałam późnym wieczorem za kanapę ustawioną na parterze w części wspólnej, to się przeraziłam – ściana za meblem dosłownie gniła. Jedynie pokój był jako tako ogarnięty. Na złożoną wieczorem reklamację do booking.com otrzymaliśmy po kilku dniach odpowiedź, że zmieniła się obsługa w hotelu i stąd te różnice. Kiedyś płatność kartą była, ale nowa obsługa ją wycofała. Według otrzymanej odpowiedzi basen hotelowy był w remoncie na potrzeby nowego sezonu. Ja się pytam: czy tak wygląda remont basenu?!

Grecja dzień 2 cdDSC_0836

Jeżeli nowa obsługa zmienia podstawowe zasady działalności hotelu, to chyba wypadałoby stworzyć nową ofertę, a nie bazować na kompletnie nieaktualnej starej wersji? Widać było, że hotel kiedyś miał ogromny potencjał, ale przez wielkie zaniedbania jak dla mnie chyli się ku upadkowi. Poza nami nie było w nim chyba żadnych innych gości.

Naprawdę trudno było znaleźć jakieś pozytywy. Z tego wszystkiego nad ranem okazało się, że tylko parking prywatny jest, ale tak (nie)oznaczony, że po przyjeździe myśleliśmy, że to wjazd na cudzą posesję. Parking na pierwszy rzut oka był jedynie niewielką zatoczką nieodgrodzoną od ulicy.

Otrzymaliśmy w związku z naszą reklamacją propozycję 50% zniżki na kolejny nocleg w tym hotelu. Zwykła kpina z klienta. Po pierwsze w najbliższym czasie do Grecji raczej nie wrócimy, a po drugie – nawet jeśli kiedyś tam znów polecimy, na pewno nie zatrzymamy się ponownie w tym hotelu. Ktoś może stwierdzić, że dramatyzuję, ale nie raz nocowaliśmy w różnych warunkach i nie narzekałam. Zawsze był to jednak nasz świadomy wybór. Zdarzało się nam nocować w brudnych pokoikach zarośniętych pajęczynami, ale spodziewaliśmy się takich warunków jeszcze przed przyjazdem. No i cena była zawsze adekwatna do tego, czego można było się spodziewać. Tym razem zostaliśmy najzwyczajniej w świecie oszukani. Długa walka zakończyła się propozycją ze strony booking.com, że zwrócą nam 20%, czyli 8 euro… Przystaliśmy w końcu na te warunki, choćby dla samego faktu, że nie odpuścimy. Czekamy teraz na informację co i jak z przelewem. Jak na razie mija 3 dzień bez odzewu…

Właściwy pierwszy dzień pobytu w Grecji zakończył się mało przyjemnie. Aż się obawiałam, co jeszcze nas tam czeka.

Spodobał Ci się powyższy tekst? Polub go na Facebooku lub udostępnij, może komuś się przyda! A może szukasz inspiracji do zaplanowania swojego kilkudniowego wyjazdu? Zajrzyj koniecznie do pozostałych relacji z Grecji!

Cztery kroki do udanego urlopu: wyszukaj lot...
... zarezerwuj nocleg... Booking.com
... wypożycz samochód...
... zminimalizuj swoją odpowiedzialność w razie uszkodzenia auta i ciesz się wyjazdem!

Powiązane teksty

Komentarze do: “Grecja: Królestwo Agamemnona”

  1. Katarzyna Szwarc

    Niepotrzebnie przystalas na te warunki Moniko! Mialam kiedys podobna sytuacje i Booking.com zwrocilo nam 100% za hotel gdzie opis byl zupelnie inny niz realia! Podobna sytuacja do twojej. By the way – tez czytam twojego bloga – fajnie piszesz :) – pozdrawiam serdecznie

    1. Podróżowisko.pl

      Szczerze przyznam, że miałam już dość użerania się, bo cała sprawa ciągnęła się przez 2 miesiące. Niestety po tym czasie stanęło na 20% zwrotu. Ale jeżeli jeszcze raz przytrafi się coś takiego, to na pewno tak łatwo nie odpuszczę. choćby miało się to jeszcze dłużej ciągnąć. Dziękuję za miłe słowa! :) Również pozdrawiam!

Skomentuj