Greckie wakacje czas zacząć!

Ci, którzy zauważyli wcześniej na stronie liczydełko wiedzą już, że jesteśmy właśnie w trakcie kolejnej wyprawy. Tym razem padło na Grecję. Widziałam wiele ciekawych ofert na przeloty do Aten, ale do tej wyprawy zmobilizowała nas dopiero nagroda główna wygrana w konkursie portalu Tanie-loty.com.pl – zgarnęłam w jednej z edycji konkursu 500zł na zakup biletów lotniczych na dowolny kierunek. Akurat gdy zbliżał się termin wykorzystania otrzymanego kodu, Ryanair zapowiedział, że otworzy nową trasę z Modlina do Aten. Tak więc jedna zupełnie nieprzemyślana decyzja zaowocowała rezerwacją biletów :) Podobno takie spontany są najlepsze.

Dzień 1, 13/14.05.2015

To mój pierwszy pobyt w tym kraju. Czemu do tej pory omijałam ten kierunek? Jakoś zniechęcały mnie opinie o Grekach, karaluchach w hotelach, drożyźnie i ostatnio licznych zamieszkach związanych z kryzysem w tym kraju. Jednak zgodnie z planem odwiedzenia Europy do 30tki, kiedyś w końcu musiało paść i na Grecję. Poza tym zawsze interesowałam się starożytnością. No i jednak zwyciężyła ciekawość, bo staram się wyrabiać sobie swoje własne zdanie na temat krajów, o których słyszę niepochlebne opinie.

Gdy rezerwowałam w listopadzie przeloty, nie spodziewałam się, że tak bardzo będę potrzebować teraz tego wyjazdu. Stres i ciągłe przemęczenie dobijające mnie już od wielu miesięcy dają mi się już tak we znaki, że zdecydowanie muszę zmienić otoczenie. Mam nadzieję, że Grecja będzie do tego idealna.

Jako że wylądowaliśmy bardzo późno (ok. 23:00 czasu miejscowego), zdecydowaliśmy się na spędzenie nocy na lotnisku. Jak na razie jest nieźle. Znaleźliśmy siedzenia z dostępem do gniazdka, ponadto w hali przylotów działa darmowe Wi-fi (teoretycznie bezpłatne jest 60 min., ciekawe co potem). Z samego rana udamy się do wypożyczalni samochodów. Przed nami do pokonania jakieś 1800km po greckich drogach. Starożytne ruiny, bizantyjskie zabytki i greckie plaże – to wszystko chcemy zobaczyć w trakcie tej krótkiej wyprawy. Trzymajcie kciuki, żeby wszystko poszło po naszej myśli.

Przy okazji planowania trasy przekonałam się, że nie zawsze zmiany wychodzą na lepsze. Albo nie potrafię korzystać z nowych map Google, albo „unowocześnienie” strony było totalną porażką. Niegdyś można było wpisać w wyszukiwarce dowolną liczbę miast zgodnie z alfabetem od A do Z. Teraz mapy wyszukują za jednym razem maksymalnie do 10 punktów. Do tego są wolne i ciężko się ich używa. Takie przynajmniej jest moje zdanie.

Macie może jakieś sprawdzone programy, które działają podobnie do poprzedniej wersji map Google? Chętnie się przerzucę.

Poniższa mapa jest wynikiem sklejenia w całość kilku mapek… Nasza trasa wstępnie prezentuje się tak:

Grecja - trasa

Początek wyprawy zapowiadał się nieźle – na lotnisko dotarliśmy na czas, dodatkowo okazało się, że mam oko jeśli chodzi o pakowanie. Dokupiliśmy sobie bowiem jeden bagaż rejestrowany, którego waga nie może przekraczać 15kg. Zgadnijcie ile ważył przy odprawie… 14,9kg!

Ale żeby nie było za pięknie, coś musiało pójść nie tak – lot do przyjemnych nie należał. Razem z nami na pokładzie Ryanaira znaleźli się panowie z DAF Sailing Team. Spora część z tej ekipy postanowiła „uprzyjemnić” lot współpasażerom. Panowie przez cały lot darli się i rżeli, jakby byli sami na pokładzie. A gdy się napili, było tylko gorzej. Gdy w KOŃCU zostali upomnieni przez stewardessę (jeden jedyny raz!) nic sobie z tego nie zrobili. Na szczęście panowie nie wracają z nami – z napisu na ich koszulkach wynikało, że wyjazd kończy się im 16 maja. Jeden z panów do wyjścia udał się bardzo chwiejnym krokiem, wręcz wytoczył się z tego samolotu… Jak można skomentować ich zachowanie najkrócej? Wstyd dla firmy, którą reprezentowali. Do tego stewardessa… W trakcie pokazywania wszystkich tych procedur bezpieczeństwa, żuła gumę jak krowa trawę na łące… Ponadto była rozczochrana, jakby szczotki od kilku dni nie widziała. Wyglądało to razem bardzo nieprofesjonalnie.

Niestety nie mieliśmy szczęścia jeżeli chodzi o malowanie samolotu. Podobno Ryanair zmienia kolorystykę, ale my trafiliśmy na starą wersję. Do tego ubiór stewardess jak nic kojarzył się nam z ekspedientkami z mięsnego z czasów PRL… W trakcie wcześniejszych lotów musiałam nie zwrócić na to uwagi. Mdłe kolory i fartuszki… ja się pytam kto to wymyślił. W każdym razie na pewno zmiany, o których czytałam będą korzystne, bo gorzej być już chyba nie może.

W następnym wpisie spróbuję Wam nieco przybliżyć, gdzie warto zajrzeć będąc w okolicy Półwyspu Peloponez.

Spodobał Ci się powyższy tekst? Polub go na Facebooku lub udostępnij, może komuś się przyda! A może szukasz inspiracji do zaplanowania swojego kilkudniowego wyjazdu? Zajrzyj koniecznie do pozostałych relacji z Grecji!

Cztery kroki do udanego urlopu: wyszukaj lot...
... zarezerwuj nocleg... Booking.com
... wypożycz samochód...
... zminimalizuj swoją odpowiedzialność w razie uszkodzenia auta i ciesz się wyjazdem!

Powiązane teksty

  1. Ewa

    Bardzo ambitna trasa. Już sobie wyobrażam te ciekawe wpisy po powrocie ;). Monika, muszę Ci powiedzieć, że Twój blog tak mnie wciągnął, że jest jedynym blogiem, który odwiedzam regularnie. Życzę dużo wrażeń, żebyś miała o czym pisać :)

    1. Monika

      Bardzo mi miło! :D Oj Ewo, teraz to będę miała całą masę rzeczy do opisania. Wydaje mi się, że ten wyjazd obfitował w dużo więcej najróżniejszych sytuacji niż wyprawa na Sri Lankę… Ciągle się coś działo

  2. Elzbieta

    a gdzie zdjęcia , nawet tych zafartuszkowanych, a może przewoźnikowi stewardessy pomyliły się z kucharkami skąd wiesz ??? :)

    1. Monika

      Zdjęć załodze nie wolno robić :)

  3. Ach , Ty Pracusiu, oszczędzaj siły

    1. Przez tą zarwaną noc dzisiaj ledwo przytomna jestem ;) Ale plan dnia został zrealizowany prawie w 100%! :D

  4. Monika, dałaś radę w drodze na Sri Lankę, teraz też dasz radę :)

    1. Sri Lanka to jak się okazuje był pikuś ;) Już przestałam się dziwić opiniom, które słyszałam o tutejszych hotelach. Pierwsza rezerwacja i już schody… Miała być możliwość płatności kartą. Jest jedynie płatność gotówką. Miał być internet w pokoju. Jest jedynie przy recepcji. Miał być parking prywatny. Jest zatoczka przy ulicy. Miał być basen. Jest zarośnięte glonami zielone bagienko. Miała być anglojęzyczna obsługa, jest tylko jakiś starszy pan, który zasuwa do nas po grecku. I weź tu się dogadaj… Oby tylko tych karaluchów, o których się nasłuchałam nie było…

  5. rozpoczeło się „ciekawie” a teraz będzie już tylko przyjemniej :-) !

    1. Na brak wrazen na pewno narzekac nie moge. Ale dochodze wlasnie do wniosku, ze chyba jestem za stara na takie nocowanie na lotnisku – tu lamie, tam strzyka ;)

Skomentuj