Grecja: Najważniejsze zabytki Aten (część 1)

Gdy kupowałam bilety na majowy wyjazd do Grecji nie zastanawiałam się zbyt długo nad tym, jak wygląda sytuacja w tym mieście. Zakupu dokonałam pod wpływem impulsu i jednej myśli – w Grecji mnie jeszcze nie było! Pora to nadrobić! O tym, w co się teoretycznie pakuję, naczytałam się dopiero później.

Dzień 8, 20.05.2015, część 1/3

Wiele relacji ostrzegało przed niesamowitym złodziejstwem, brudem, dziesiątkami bezdomnych na ulicach. Można by rzec – totalny chaos. Strach się bać. Ateny były dla niektórych ogromnym rozczarowaniem. Nie powiem, wprawiło mnie to w lekką konsternację. Jechać do Aten? Jak tak, to na ile? Zrezygnować? No ale jak to – pojechać do Grecji i nie być w Atenach? Koniecznie musiałam chociaż zajrzeć do tego miasta, mimo że opinie miało zupełnie niepochlebne. Dopóki sama czegoś na oczy nie zobaczę, raczej staram się nie oceniać. Długie namysły nad tym, czy i ewentualnie jak długo tam zostać, skończyły się decyzją, że na Ateny poświęcimy ostatnie dwa dni wyjazdu. I wiecie co? W zupełności te dwa dni wystarczyły. Nie dlatego, że miasto nas rozczarowało i czytane relacje znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości, bo tak nie było. Po prostu przy naszym intensywnym tempie zwiedzania w te dwa dni zobaczyliśmy wszystko, co było zaplanowane. A nawet więcej. Zacznę może jednak od początku. Oczywiście to co opisuję, działo się w maju. W związku z obecną sytuacją kryzysu imigracyjnego, Ateny jak i cała Grecja wyglądaja najprawdopodobniej zupełnie inaczej.

Od czego by tu zacząć?

Pierwszy dzień pobytu w Atenach zapowiadał się słonecznie i upalnie. Po dłuuugim i kiepskim śniadaniu (dżem, jakaś nędzna wędlina i plasterki pseudo żółtego sera – pod względem śniadaniowym hotelu Delta Athens nie polecam), ruszyliśmy na piechotę w miasto. Czemu marudzę, że śniadanie było długie? Hmm… Tak w dużym skrócie: cała jadalnia wypełniona była gośćmi hotelowymi, na których czekały… 2 najzwyklejsze, domowe tostery, na dwa tosty każdy. Jeden z tosterów przypalał kromki (chętnych na śniadaniowy węgiel brakowało), więc tak naprawdę w ciągłym użyciu był tylko jeden. Podanego chleba bez uprzedniego tostowania nie dało rady zjeść ( nie wiem, skąd wzięli tak niezjadliwe pieczywo) więc każdy grzecznie czekał przez te niemiłosiernie ciągnące się minuty, aż przyjdzie jego kolej na grzanki. No cóż… nie mogło być za pięknie. Jednak zawsze lepsze takie śniadanie niż żadne.

Po wyjściu z hotelu najpierw spojrzeliśmy na samochód, w jakim stanie przetrwał noc. Wszystkie szyby całe, lusterka na miejscu, karoseria bez wgnieceń. Śladów po próbach włamania brak. Czyżby nie było tak strasznie? Ze spokojniejszymi głowami ruszyliśmy w przeciwną stronę – pierwszym celem miał być osławiony Akropol. Podobno najlepiej się tam wybrać właśnie z rana, gdy nie ma jeszcze tłumów turystów i słońce tak nie przypieka. Poza głównymi arteriami, szliśmy zupełnie opustoszałymi ulicami. Ruchu pieszego ani kołowego praktycznie tam nie było, czasem przemykał gdzieś jedynie jakiś rowerzysta lub trafił się zbłąkany samochód. Żeby była to niedziela, to może wcale tą ciszą nie byłabym zaskoczona, ale była to środa, godzina po 9:00. Miasto już dawno powinno być na nogach. Południowe kraje rządzą się jednak swoimi prawami.

Grecja dzień 8 (1)

Tak pełznąc powoli dotarliśmy do jakiegoś starego kościółka. W Atenach jest chyba sporo takich klimatycznych miejsc – starych budowli ocienionych kilkoma drzewami,. Wokół cisza i spokój, mimo że stoją w samym centrum turystycznego miasta. Czas jakby się tam zatrzymał.

Keramikos

Stamtąd było już blisko do Keramikos – starożytnego cmentarza. Po drodze do ruin zobaczyliśmy pierwszego bezdomnego. Mężczyzna spał nie niepokojony przez nikogo w jakiejś wnęce w ścianie. Jakoś tych tłumów bezdomnych widać nie było, mimo że jeszcze wnikliwej przyglądałam się skwerom, parkom i różnym miejscom na uboczu.
Na Keramikos rzuciliśmy jedynie okiem z góry, nie wchodziliśmy tam, bo nasz cel widoczny był już z trasy. Ale jak to bywa nie zawsze realizacja planów wychodzi tak, jakbyśmy chcieli.

Grecja dzień 8 (4)

Po drodze przypadkiem trafiliśmy na agorę ateńską znajdującą się u północno-zachodnich podnóży Akropolu. Jako że wracanie do tego miejsca nie miałoby najmniejszego sensu, wykupiliśmy bilety i weszliśmy na jej teren. Bilet łączony do greckiej agory, wspomnianego już Keramikos, Akropolu, teatru Dionizosa, Olimpejonu i agory rzymskiej kosztuje 12 euro od osoby dorosłej (stan na maj 2015 r.). Przy zakupie tego rodzaju biletu oszczędza się kilka euro w porównaniu do pojedynczych wejściówek.

Grecka agora

Grecka agora powstała ok. 600r.p.n.e. Służyła mieszkańcom jako miejsce spotkań, na tym niewielkim placu handlowali i debatowali o polityce. Zbudowane tam zostały świątynie, biblioteki oraz inne budynki użytku publicznego.

Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy na terenie agory były… żółwie! Chodziły sobie majestatycznie wśród kamieni stanowiących niegdyś ściany ogromnych, imponujących budowli użytku publicznego lub zwykłych domów mieszkańców antycznych Aten. Pochłonięte swoimi żółwiowymi sprawami nie zwracały zbytnio uwagi na przechodzących obok turystów. Udało mi się złapać jednego takiego żółwika (tak jakby to niby miało być jakimś wyczynem).

Zwierzak po krótkiej sesji zdjęciowej został wypuszczony. Za bardzo nie przejął się nagłą utratą kontaktu z glebą. A po powrocie na ziemię najzwyczajniej wrócił do przerwanego posiłku. Nieświadome żółwie były tam dodatkową atrakcją. W trakcie zwiedzania agory i Akropolu naliczyłam co najmniej 9 takich opancerzonych stworzeń. Jedne były młode, o niewielkich skorupach, inne leciwe powoli ciągnęły swoje większe domy na grzbietach.

Grecja dzień 8 (17)

Na terenie agory podziwiać można pozostałości ołtarza Zeusa, stoę Zeusa, świątynię Apolla, arsenał, tolos. Znaleźć tam można również ruiny okazałej fontanny z zegarem wodnym. Wszystkie te budowle datowane są na mniej więcej V-III w.p.n.e. Z całej agory największe wrażenie zrobiła na mnie ogromna, doskonale zachowana świątynia Hefajstosa, która była pierwszą budowlą na naszej drodze.

Świątynia Hefajstosa

Budowa tej imponującej świątyni zakończona została ok. 415 r.p.n.e. Zadziwiające jest, że grubo ponad 2000 lat później, w dalszym ciągu zachwyca swoim rozmiarem i zachowanymi detalami. Świątynia Hefajstosa została niegdyś przerobiona na kościół chrześcijański pod wezwaniem św. Jerzego, następnie była muzeum a obecnie nie pełni żadnej funkcji będąc zabytkiem.

Grecja dzień 8 (5)

Grecja dzień 8 (12)

Mniej więcej po środku agory zobaczyć można pozostałości antycznego odeonu Agrippy powstałego dzięki Rzymianom ok. 15r.p.n.e. i późniejszego gimnazjonu. Odeon mógł pomieścić tysiąc widzów. W wyniku najazdu na miasto został zniszczony, a w jego miejscu pobudowano gimnazjon. Przy wejściu do gimnazjonu ustawione zostały ogromne rzeźby odzyskane z odeonu. Obecnie z obu budowli nie zachowało się za wiele.

Grecja dzień 8 (15)

 

Gdy tak zwiedzaliśmy sobie tę agorę  byliśmy świadkiem niezbyt przyjemnej sytuacji. Jedna z Greczynek odpowiadająca za porządek na terenie wykopalisk dała się ponieść nerwom. Wydzierała się na Bogu ducha winną kobietę, jakby tamta nie wiem co zrobiła. A biedna starsza Francuzka zwyczajnie siadła zmęczona na kawałku murku. Obtarły ją buty, ławek nie było, więc chciała tylko chwilę gdziekolwiek odpocząć. Niestety cieniem się zbyt długo nie nacieszyła. Rozumiem, że zabytkowy fundament nie jest może najlepszym miejscem do przysiadania, ale pani porządkowa za bardzo wczuła się w rolę. Przydałaby się jej odrobina zrozumienia. Wystarczyło zwrócić uwagę w grzeczniejszy sposób. Widać było po tej starszej kobiecie, że bardzo się przejęła i zdenerwowała. I na co to było? Wszyscy wkoło patrzyli zupełnie zniesmaczeni na tę sytuację.

Stoa Attalosa

Po obejściu pozostałości agory trafiliśmy pod kompletny budynek stoy Attalosa II. Oryginalna budowla powstała w tym miejscu na polecenie króla Pergamonu w IIw.p.n.e. Kilka wieków później w wyniku najazdu została zniszczona, jednak dzięki planom budowy została za naszych czasów zrekonstruowana. Długość tej budowli to aż 115m! Daje to wyobrażenie o tym, jak okazale musiały wyglądać zabudowania agory w tamtych czasach.

Grecja dzień 8 (21)

W tej ogromnej budowli mieści się na parterze muzeum przedmiotów wydobytych na terenie wykopalisk. Są tam najróżniejsze figurki, przedmioty codziennego użytku, naczynia a także posągi i popiersia Greków. Figury ustawione zostały również na piętrze budynku.

Grecja dzień 8 (23)

Na koniec zostałnam najnowszy budynek, jaki powstał na terenie ateńskiej agory – kościół Świętych Apostołów wzniesiony w Xw. Świątynia została uszkodzona w wyniku walk Wenecjan i Osmanów, ale została odbudowana. Wewnątrz podziwiać można freski z XVIIw. Malowidła można fotografować, ale koniecznie należy wyłączyć lampę błyskową w aparacie. Jest to bardzo skrupulatnie przestrzegane.

Grecja dzień 8 (35)

Po wyjściu z kościoła pokręciliśmy się jeszcze chwilę po agorze i ruszyliśmy w końcu pod górę. Obecna droga prowadzi obok tej starożytnej, wyłożonej ogromnymi blokami skalnymi.

Grecja dzień 8 (34)

W cieniu porastających zbocze Akropolu sosen zrobiliśmy sobie krótką przerwę na niewielką przekąskę. Na koniec zwiedzania agory rzuciliśmy ostatni raz okiem na  świątynię Hefajstosa i kościół Świętych Apostołów.

W kolejnej części pojawi się zapewne długo wyczekiwana przez niektórych relacja z Akropolu.

Spodobał Ci się powyższy tekst? Polub go na Facebooku lub udostępnij, może komuś się przyda! A może szukasz inspiracji do zaplanowania swojego kilkudniowego wyjazdu? Zajrzyj koniecznie do pozostałych relacji z Grecji!

Cztery kroki do udanego urlopu: wyszukaj lot...
... zarezerwuj nocleg... Booking.com
... wypożycz samochód...
... zminimalizuj swoją odpowiedzialność w razie uszkodzenia auta i ciesz się wyjazdem!

Powiązane teksty

Komentarze do: “Grecja: Najważniejsze zabytki Aten (część 1)”

  1. Też fotografowałam te żółwie. A z tego co widzę, byłam w Atenach dwa tygodnie przed Tobą więc kto wie, może widziałyśmy te same osobniki, heh ;)

  2. Byliśmy w Atenach niespełna rok temu. Oprocz tego, że miasto jakoś bardzo „wow” nie wygląda, zwiedziliśmy najważniejsze rzeczy ;) mnie nie ciągnie do starożytności, męża trochę bardziej ;) ową świątynię widzieliśmy z daleka. Dla mnie to była podróż jakby „sentymentalna”, ponieważ byłam tam już jako dzieko (w Atenach). :) aa i po Akropolu chodziły żółwie, ot tak wchodziły na ścieżkę wśród miliona ludzi :D w mieście w parku również je spotkaliśmy.

    1. Podróżowisko.pl

      Te żółwie są chyba tam jeszcze większą atakcją niż ruiny ;)

Skomentuj