Islandia zimą – 11 powodów dla których warto lecieć tam poza sezonem

Gdy po raz pierwszy lecieliśmy na Islandię zimą spotkałam się z różnymi reakcjami, przeważało jednak powątpiewanie, czy jest to dobry pomysł. Przeradzało się to nawet czasem w ostentacyjnie pukanie się w czoło – w końcu Islandia kojarzy się z przeszywającym zimnem, śniegiem po czubek dachu i totalnym brakiem jakichkolwiek atrakcji. Przecież zimą są one zamarznięte i pokryte ogromną ilością białego puchu! Jednak nie do końca tak jest. Oczywiście można trafić na ekstremalną pogodę i paraliżującą kraj śnieżycę, drogi na wyspie mogą być akurat zamknięte, ale równie dobrze może tam być cieplej niż w Polsce.

A co do atrakcji – nic bardziej mylnego. Niektóre z nich zobaczyć można właśnie jedynie w trakcie zimniejszych miesięcy. A oto i 11 argumentów przemawiających za tym, że warto poznać oblicze Islandii zimą. Koniecznie się z nimi zapoznaj zanim zaplanujesz swój wyjazd!


1. Zorza polarna

To dla mnie pierwszy i najważniejszy argument przemawiający za wyjazdem na Islandię (ogółem na północ) zimą. Zresztą co tu dużo mówić… Zorza jest na liście marzeń wielu osób, nie tylko podróżników. Niestety zjawisko to można obserwować tylko przez kilka miesięcy w roku – jeśli o Islandię chodzi, oznacza to konieczność podróży na wyspę w terminie od września do końca marca (czasem zorza pojawia się jednak już w sierpniu i widoczna jest do połowy kwietnia).

Nie oznacza to jednak, że zorzy w pozostałe miesiące nie ma. Owszem, pojawia się na niebie, ale jest wtedy po prostu zbyt jasno by ją zobaczyć. Pamiętaj tylko o jednym – ludzkie oko nie widzi wszystkich detali zorzy tak dokładnie jak aparat fotograficzny. Jeśli spodziewasz się soczystych zieleni i różów, możesz być rozczarowany (słabsze zorze zauważysz jedynie w postaci szarej chmury, tylko te silniejsze będą widocznie zielone, różowe itp.). Dlatego też zabierz ze sobą aparat (najlepiej z ustawieniami manualnymi), statyw (przy dłuższych czasach naświetlania koniecznych do uwiecznienia zorzy zdjęcia z ręki nie wyjdą ostre) i do tego wężyk spustowy. Zdjęcia można robić na samowyzwalaczu, ale wężyk spustowy moim zdaniem zwiększa komfort.



Autor filmu: caprica


2. Jaskinie lodowcowe

Mimo dwukrotnej wizyty na Islandii poza sezonem, tego cudu natury do tej pory jeszcze nie zobaczyłam. Żałuję tego po dzień dzisiejszy i dlatego też planuję kolejną zimową podróż na wyspę.

(edit luty 2019: jaskinie lodowcowe zobaczone! :) )

jaskinie lodowcowe na Islandii

Jaskinie lodowcowe często zwane są lodowymi, ale to błąd. Jaskinie lodowe to zwykłe, powstałe w skale jaskinie, w których występują formacje lodu, natomiast jaskinie lodowcowe to te, które powstają w lodowcach i w całości zrobione są z pozbawionego pęcherzyków powietrza lodu – stąd ich niesamowity niebieski kolor. To właśnie błękitne jaskinie lodowcowe, a nie lodowe, rozbudzają wyobraźnię tysięcy turystów przybywających na Islandię. Ale lodowcowe jaskinie mogą mieć też inne barwy – lód może być czarny!


Autor filmu: Timeshare

Jaskinie lodowcowe można podziwiać na Islandii od listopada do marca, aczkolwiek wszystko zależy od warunków pogodowych w danym roku. Ze względu na pogodę eksplorowanie jaskiń na własną rękę wiąże się z ogromnym ryzykiem, więc lepiej zaufać doświadczonym przewodnikom, którzy regularnie sprawdzają poszczególne miejsca pod względem ich stabilności, a więc i bezpieczeństwa. Chyba nie chciałbyś poczuć, co to znaczy zostać przywalonym przez tony lodu w momencie, gdy jaskinia zawala Ci się na głowę… Niestety wycieczka do jaskini lodowcowej nie jest tanią przyjemnością. Koszt zwiedzania jaskiń różni się w zależności od firmy organizującej takie wycieczki i wybranej opcji – ceny zaczynają się od ok. 600 zł za osobę w górę. Więcej o kosztach wyprawy do jaskini lodowcowej wspomniałam przy okazji tekstu o cenach na Islandii.


3. Jaskinie lawowe z lodowymi stalagmitami

Jaskinie (tunele) lawowe dostępne są dla zwiedzających przez cały rok, ale możliwość zobaczenia w nich lodowych stalagmitów ograniczona jest w większości przypadków jedynie do sezonu zimowego. Przykładowo w jaskini lawowej Raufarholshellir niesamowite lodowe kolumny pojawiają się w listopadzie i trwają tam do początku maja. Oczywiście wszystko zależy od warunków pogodowych i panujących w jaskini lawowej (tunelu) temperatur.



4. Proces przygotowania hakarla

Atrakcja dla tych, co lubią mocne doznania. Hakarl – czyli sfermentowany rekin grenlandzki – to chyba najsłynniejsza islandzka przekąska. Słynna, bo mocno kontrowersyjna. Rekin grenlandzki jest dla człowieka trujący, ale Islandczycy znaleźli na to sposób. Pokrojone na spore kawałki mięso rekina fermentuje złożone w skrzyniach przez 3 miesiące, by później zawisnąć w specjalnych suszarniach na kolejny kwartał. Po odcieknięciu wody nadaje się jako tako do spożycia. Czy rzeczywiście? To kwestia mocno dyskusyjna. Bo czy do jedzenia może nadawać się coś, co pachnie i smakuje jak… farba do włosów? Chętnych na próbowanie tego specjału jednak nie brakuje. Przyznam, że sama dwukrotnie też miałam już do czynienia z tym rekinem na talerzu. Ciekawy doznań? Zajrzyj do mojej relacji z próbowania hakarla.

Procesom przygotowania hakarla można przyjrzeć się na własne oczy tylko zimą – później robi się za gorąco i ryba zamiast fermentować, psuje się. Moim zdaniem optymalnym terminem do wybrania się do muzeum hakarla jest marzec. Właśnie wtedy pierwsza tura „tegorocznych specjałów” kończy się suszyć, a druga powoli rozwieszana jest na kolejne miesiące odciekania.



5. Mniejsze tłumy, brak kolejek

W sezonie na Islandii robi się trochę tłoczno. Wyspę odwiedza rocznie ok. 2 mln turystów i liczba ta wciąż rośnie (pamiętaj, że mieszkańców Islandii jest ok. 350 tys., więc najazd tak dużej liczby obcokrajowców robi wrażenie). A kiedy przyjeżdża do Islandii większość z tych osób? Oczywiście latem. Jeśli nie chcesz utknąć w korkach, czekać w kolejkach, czy też rezerwować wycieczki po tunelach lawowych czy na Blue Lagoon miesiąc wcześniej, warto rozważyć wyjazd poza sezonem. Oczywiście bilety do Blue Lagoon i tak najlepiej zarezerwować z wyprzedzeniem, ale poza sezonem wystarczy zrobić to na ok. 2 tygodnie przed wyjazdem.



6. Niższe ceny

I to znacząco! Dotyczy to lotów, noclegów oraz wynajmu samochodów. O ile poza sezonem da się upolować bilety za nawet mniej niż 200 zł od osoby bezpośrednio z Warszawy (biorę pod uwagę zniżkę WDC), o tyle latem ceny rosną. Cena 600 czy nawet 1000 zł za osobę bez bagażu rejestrowanego nikogo nie powinna dziwić. Przy wynajmie auta zimą – przykładowo Hyundaia i10 – koszt na 3 dni wyniesie Cię uśredniając ok. 300 zł. W sezonie? Zapomnij. Już w czerwcu to samo auto kosztować będzie ok. 600 zł, o lipcu czy sierpniu nawet nie wspomnę.

Noclegi? Latem co prawda można oszczędzić spędzając białe noce w namiocie lub w samochodzie, ale nie każdemu będzie to odpowiadać. Różnice w kosztach? Podam na przykładzie obiektu, w którym nocowaliśmy w marcu – West Park Guesthouse. Gdy zimą płaciliśmy tam ok. 230 zł za pokój dwuosobowy ze wspólną łazienką i bez śniadania, tak w lipcu ten sam pokój kosztuje już ok. 450 zł. Różnica jest znacząca, prawda? Lecąc w sezonie trzeba liczyć się przynajmniej z podwojeniem cen. Tylko jedzenie i wejściówki wciąż kosztują tyle samo, ale z tym można sobie poradzić. W końcu większość atrakcji jest darmowa, a zapasy jedzenia można zabrać ze sobą.


7. Kąpiele w gorących źródłach gdy wkoło zimno

Gorące źródła wraz z nastaniem lata nie znikają, ale kąpiel w nich, gdy na zewnątrz jest cieplej, to już nie to samo. Bo czy nie jest przeżyciem rozebranie się do kostiumu kąpielowego, gdy temperatura wynosi koło 0 stopni Celsjusza? Zanurzenie się w gorącej wodzie jest wtedy wyjątkowo przyjemne. Gorzej z wyjściem… A do tego jak wkoło jest śnieg, to już w ogóle bajka!



8. Konie islandzkie w zimowym futrze

Konie islandzkie są piękne. Piękne do tego stopnia, że za każdym razem jak je widzę, trudno mi się oprzeć, żeby nie zatrzymać się chociaż na chwilę i ich nie pogłaskać. Jednak szczególnie zimą wyglądają wyjątkowo pociesznie, gdy noszą to swoje grube futro.



9. Białe pardwy i lisy polarne

Fauna Islandii to przede wszystkim ptaki. Drapieżników jest tam niewiele, więc ptactwo ma tam prawie że idealne warunki egzystowania bez większych zagrożeń. Te czyhają na nie praktycznie tylko ze strony człowieka. Jedynym występującym tam większym drapieżnikiem (poza człowiekiem i kotem), jest lis polarny. A lisy polarne i pardwy mają to do siebie, że zimą zmieniają swe ubarwienie. Majestatyczna biel upierzenia i futra wyglądają zjawiskowo!


Autor filmu: tmfilmpro


10. Fotografowanie wschodów słońca dla śpiochów

Chciałbyś zobaczyć wschód słońca, ale nie masz sił ani ochoty na drakońsko wczesne pobudki? Leć na Islandię w listopadzie lub grudniu! Słońce wstaje wtedy około godz. 10:00 – 11:00. To idealny moment na uwiecznienie wyłaniającego się zza horyzontu słońca w miejscu, do którego na spokojnie dotrzesz bez wstawania w środku nocy.



11. Soczyście zielone pola mchów

Jeżeli tylko nie ma śniegu, pod koniec zimy podziwiać można w wielu miejscach czarne lawowe pola pokryte dywanem soczyście zielonych mchów. Widok sięgającego po horyzont zielonego, miękkiego dywanu zapewnia niesamowite wrażenia! Niestety latem, wraz ze wzrostem temperatur, mchy marnieją – wysychają, żółkną, przez co panoramy nie są już aż tak spekakularne.



Żeby jednak nie było tak różowo, podróż na Islandię zimą wiąże się też z pewnymi niedogodnościami i ryzykiem. O co chodzi? O tym wspomnę przy następnej okazji.


Spodobał Ci się powyższy tekst? Polub go na Facebooku lub udostępnij, może komuś się przyda! A może szukasz inspiracji do zaplanowania swojego kilkudniowego wyjazdu? Zajrzyj koniecznie do pozostałych relacji z Islandii!

Cztery kroki do udanego urlopu: wyszukaj lot...
... zarezerwuj nocleg... Booking.com
... wypożycz samochód...
... zminimalizuj swoją odpowiedzialność w razie uszkodzenia auta i ciesz się wyjazdem!

Powiązane teksty

    1. Monika Borkowska

      Dzięki! :)

  1. Zorza polarna! Pierwsze i naważniejsze dlaczego warto :D Btw ja bardzo lubię podróżować zimą. Dużo łatwiej zobaczyć lokalny koloryt, bo ludzie są mniej zmęczeni turystami.

  2. Marzy mi się Skandynawia zimą! Najbardziej Islandia albo Finlandia. Oprócz tego sfrementowanego rekina ;)

  3. Zamiast 11 powodów, dlaczego warto lecieć do Islandii poza sezonem, mogło być 11 powodów, dlaczego koniecznie warto tam być. Zawsze staram się poza sezonem podróżować (taniej, mniej ludzi, można uciec od naszej zimy), ale tym wpisem sprawiłaś, że zakochałam się w Islandii.

  4. Kapitalne zestawienie, zacząłem pracować nad takimi również na swoim blogu. Nie dotarłem jeszcze na Islandię, bo przerażały mnie głównie ceny. Może Islandia to jakiś pomysł na koniec tego roku? Dzięki za inspirację.

  5. Marcel

    Wygląda to przepięknie! Chyba mnie namówiłaś – już wiem gdzie polecę w styczniu

  6. Islandia zima to na pewno zupełnie inne doświadczenie. Ja wybrałam się tam w kwietniu i powiem Ci, ze stwierdziłam ze podróż zima jest o wiele bardziej niebezpieczna i trzeba się dobrze przygotować na taka wyprawę .

Skomentuj