Niemcy: AquaDom & Sea Life Berlin

Po powrocie z Poczdamu zostało nam kilka miejsc, które bardzo chcieliśmy zobaczyć, ale niestety nie starczyło nam na wszystkie czasu. Katedrę Berlińską od razu odpuściliśmy, bo dochodziła już 18:00, a katedra udostępniona do zwiedzania była tylko do 17:00. Decyzja zapadła – idziemy zobaczyć akwaria w Sea Life Berlin oraz niezwykłą atrakcję ukrytą pod nazwą AquaDom.

Dzień 2, 1 maja 2016, część 3/3

Niby Berlin nie leży nad morzem, więc Sea Life jest średnio związaną z tym miastem atrakcją, ale koniecznie chciałam porównać to miejsce z akwarium widzianym kilka miesięcy wcześniej na Malcie. Niestety wejście do Sea Life jest koszmarnie drogie – bilet wstępu to aż prawie 18 euro od osoby! Warto jednak zwracać uwagę na ulotki, które dostaje się z biletami w innych miejscach – często wśród makulatury znaleźć można kupon zniżkowy. Zniżkę w postaci kilku euro umożliwia również Berlin City TourCard, o której pisałam szczegółowo tutaj.

Berlin akwarium (5)

Sea Life w Berlinie zostało urządzone podobnie jak na Malcie – w wielu mijanych salach znajdują się zaaranżowane zbiorniki wodne z różnymi organizmami wodnymi charakterystycznymi dla Niemiec. Były tam np. akweny przedstawiające faunę i florę jeziora Wannsee.

Berlin akwarium (1)

Jednak wodne środowisko Niemiec to nie jedyne, co zobaczyć można wewnątrz tego miejsca. W akwariach pływało mnóstwo najróżniejszych stworzeń, jednak tym, co odróżniało to miejsce od Malty były np. skrzypłocze i łodziki, które na żywo widziałam po raz pierwszy w życiu. Skrzypłocz szybko się ewakuował od szyby, jednak łodzik przez długie minuty pozostawał na swojej pozycji. Wyglądał jak jakiś kosmita oczekujący nieruchomo na ofiarę.

W berlińskim Sea Life – tak samo jak i na Malcie – zobaczyć można było niewielkie akwarium z embrionami rekinów. Było tam jednak coś jeszcze. Coś, czego na Malcie nie widzieliśmy – embriony płaszczek! Wydaje mi się jednak, że na Malcie rekinie embriony było lepiej eksponowane. Zwiedzający to miejsce mogli dobrze się przyjrzeć maleńkim, dopiero co formującym się rekinkom.

Berlin akwarium (4)

Gdy już przeszliśmy przez wszystkie sale, trafiliśmy do gabinetu luster. Tego w maltańskim Sea Life nie przewidzieli. Innej drogi do wyjścia nie było, więc każdy musi pokonać to pomieszczenie. Pokój wyglądał tak, jakby zupełnie nie miał końca. Szybko jednak znalazłam sposób na kilkunastosekundowe pokonanie trasy – wystarczyło obserwować podłogę i lustra tuż nad nią. Było widać, którędy biegnie ścieżka. Ani razu nie weszłam w żadne lustro. Jak się okazało, faktycznie pomieszczenie to było niewielkie. Para, która szła za nami, wyszła stamtąd z dużym opóźnieniem – ciekawe, ile razy zderzyli się ze ścianą ;)

Berlin akwarium (8)

Następnym punktem programu było wreszcie AquaDom – gigantyczne akwarium umieszczone w jednym z hoteli. Akwaria Sea Life były ciekawe, ale to właśnie na tym zależało mi najbardziej. Podobno do zasolenia wody w tym ogromnym zbiorniku użyto 30 ton soli na milion litrów wody! Na dnie urządzono skromną rafę koralową. Wykupując bilet do Sea Life, można również wjechać przeszkloną windą na szczyt tego zbiornika. Należy zachować bilety i okazać je przy wejściu do tej atrakcji.

Operator windy – David – opowiadał (najpierw po niemiecku, a później po angielsku) o różnych gatunkach mijanych ryb. Teoretycznie na górze można wyjść i zobaczyć zbiornik spod dachu, ale poproszono nas, żebyśmy zostali wewnątrz windy. W środku jest niesamowicie gorąco i nie za bardzo jest gdzie usiąść, ale całość trwa może z 15 minut. Przejazd ten nie zrobił na mnie jakiegoś specjalnego wrażenia. Był nawet trochę nudny… Niby miałam świadomość, że znajduję się w windzie umieszczonej wewnątrz ogromnego zbiornika, jednak spodziewałam się czegoś więcej.

Gdy dotarliśmy już na górę David zapytał, czy chcemy zjeżdżać powoli czy dłużej. Jako że czas się nam drastycznie kurczył, a nikt nic nie odpowiedział, poprosiłam o szybszy zjazd.

Szybkie spojrzenie na zegarek – mamy godzinę i 15 minut do autobusu. Mało… Ale będąc już tak blisko, nie mogliśmy sobie odpuścić zobaczenia tego gigantycznego akwarium od dołu. Z Sea Life nie było to możliwe, musieliśmy przedostać się na drugą stronę budynku. Tylko że wszystko było zagrodzone szklaną ścianą! Rzuciliśmy się do biegu, okrążyliśmy budynek. Zbyt dużo czasu na zastanawianie się nie mieliśmy, ale to ja prowadziłam. Po chwili wpadliśmy do hotelu Radisson Blue. Strzał w dziesiątkę, to tu! Wyhamowaliśmy nieco tempo, żeby nikt się nie przyczepił że nie będąc gośćmi szwendamy się po hotelu, ale tak naprawdę nikt nie zwracał na nas uwagi. Porobiliśmy zdjęcia i znów do biegu.

Berlin akwarium (11)

Szybka analiza sytuacji – mamy bezpośredni dojazd do dworca czerwoną linią U2 ze stacji Alexanderplatz lub opcję jakąkolwiek linią S-bahn z położonej bliżej stacji. Linia czerwona – 18 przystanków i trzeba dalej dojść, S-bahn plus metro – bliżej i tylko 5 przystanków linią S i 5 stacji metra. Sekunda zastanowienia i szybka decyzja – pędzimy z powrotem na linię S. Była godz. 18:30, mieliśmy godzinę na dostanie się na zachód miasta. Wyobraźcie sobie, że tak się nam poszczęściło, że jeszcze pół godziny czekaliśmy na autobus :) Jakieś 2 minuty po tym, jak wpadliśmy na peron, przyjechała kolejka, a później, po małej dezorientacji na stacji Zoologischer Garten, zaraz trafiliśmy na metro, którym bez problemów dojechaliśmy do Kaiserdamm – stacji metra położonej blisko dworca autobusowego.

Autobus tym razem był wygodniejszy i nie wiało lodem od szyb. Tylko że obok nas siadła jakaś grupka Azjatów, wśród których jeden chłopak tak głośno słuchał muzyki, że połowa pasażerów mogła posłuchać tego łomotu. Nad ranem byliśmy z powrotem w Polsce. Intensywna, ale bogata we wrażenia majówka dobiegła końca.

Cztery kroki do udanego urlopu: wyszukaj lot...
... zarezerwuj nocleg... Booking.com
... wypożycz samochód...
... zminimalizuj swoją odpowiedzialność w razie uszkodzenia auta i ciesz się wyjazdem!

Powiązane teksty

Komentarze do: “Niemcy: AquaDom & Sea Life Berlin”

  1. Widziałam to akwarium tylko przelotnie, ale muszę przyznać, że taki ogromny zbiornik w hotelu robi wrażenie :)

    1. Przelotnie w zupełności wystarczy ;) Przejazd windą w środku dostarcza mniej wrażeń niż zobaczenie tego giganta z dołu :) Ale na pewno warto poświęcić chwilę i rzucić okiem na tę niezwykłą atrakcję

Skomentuj