Coś się kończy, coś się zaczyna… czas podsumowań

Rok 2014 właśnie przechodzi do historii… Czas pomiędzy świętami to okres idealny na podsumowania. Jaki był ten rok dla mnie? Zupełnie szalony, jak żaden inny. W ciągu ostatnich 12 miesięcy czułam się jak w wagoniku górskiej kolejki – raz szybko pod górę, żeby zaraz z tej góry równie szybko (albo nawet i szybciej) zjechać w dół niekoniecznie czerpiąc z tej jazdy przyjemność… Rok pełen najróżniejszych zawirowań, ale też spełnienia kilku marzeń. Rok wielu spontanicznych, czasem niezbyt przemyślanych decyzji. Rok na pewno niepowtarzalny. Działo się wiele, na nudę na pewno nie mogłam narzekać.

Z czego jestem najbardziej dumna? Pochwalę się, a co mi tam ;) Udało mi się wreszcie przełamać i zapisać się na kurs prawa jazdy… egzamin z teorii i praktyki zdałam za pierwszym podejściem w jednym terminie. Dzięki temu od przyszłego roku w trakcie dalszych wyjazdów sama będę mogła (wreszcie!) usiąść za kierownicą, do tego dochodzi nieco więcej niezależności. I o to chodziło! Ponadto udało mi się odrobinę pomóc kilku osobom w zorganizowaniu ich własnych wypraw. Aaaa i zapomniałabym… po bardzo długim okresie zastanawiania się czy warto, w czerwcu wreszcie ruszyło Podróżowisko :) Czy faktycznie było warto, to pozostawiam Waszej ocenie.
Czy czegoś żałuję? To akurat bardzo trudne pytanie…

Jeśli chodzi o wyjazdy – uwielbiam podróże, ale jeszcze nigdy nie podróżowałam aż tyle. W sumie w tym roku odbyłam 11 podróży (z czego 10 zostało tu mniej lub bardziej dokładnie opisanych), w drodze spędziłam około 45 dni – w tym podsumowaniu pominęłam kilka wyjazdów służbowych, w trakcie których nie udało mi się niczego pozwiedzać. Pod tym względem mogę powiedzieć, że rok ten był zdecydowanie udany.

W styczniu spędziłam kilka dni w moim ukochanym Rzymie rozkoszując się widokiem cudownie dojrzałych mandarynek na drzewach w momencie gdy w Polsce panowały siarczyste mrozy. Na przełomie kwietnia i maja miałam okazję zobaczyć przepięknie rozkwitające tulipany w Holandii, spróbować czekoladek w kilku miastach Belgii oraz podziwiać widok z Wieży Eiffla zahaczając w drodze powrotnej o Luksemburg. Później mimo wielu wątpliwości, zawitałam w lipcu do Izraela – tuż po tym, jak sytuacja w tym kraju uległa pogorszeniu i praktycznie każdego dnia Izrael ostrzeliwany był przez Hamas. Dzięki temu wyjazdowi znam już doskonale uczucie strachu, gdy widzi się na niebie nadlatujące rakiety (na szczęście był tylko jeden taki epizod). Do tego wiem, że mam w życiu sporo szczęścia – chyba ktoś tam na górze musi nade mną mimo wszystko czuwać. Jednak pomimo tego wspomnianego „incydentu”, był to jeden z najbardziej udanych wyjazdów.  W sierpniu koniecznie chciałam zobaczyć na głównym brukselskim placu układany co dwa lata dywan kwiatowy, dlatego ponownie w belgijskiej stolicy spędziłam 1,5 dnia nadrabiając przy okazji braki z poprzedniej wizyty.

Wrzesień też obfitował we wrażenia – najpierw spędziłam kilka niezwykłych dni w równie niezwykłym Wrocławiu, by zaraz potem lecieć służbowo do Francji, w której pomimo napiętego grafiku udało mi się co nieco zobaczyć. W październiku bardzo spontanicznie wylądowałam na ogarniętej działaniami wojennymi Ukrainie (tak, tak – znów wojna), ale tym razem na szczęście był to spokojny Lwów. Nie mogąc usiedzieć na miejscu w listopadzie, porwałam koleżankę na weekend do Pragi (mam nadzieję, że uda mi się w końcu dokończyć tę relację…). W grudniu natomiast nie mogłam odpuścić sobie bożonarodzeniowych jarmarków we Wrocławiu i w Gdańsku. Rok wyjazdów zakończyłam na pokładzie Pendolino podróżą służbową do Krakowa, a następnie do pięknej Krynicy-Zdrój. Sporo tego, prawda? Będę miała co wspominać.

2014

A co z planami na przyszły rok? Cóż… Na razie planów wyjazdowych mam niewiele, ale te które już się sprecyzowały, są bardzo konkretne. W styczniu (już za dwa tygodnie!!!) ruszam na ponad 2 tygodniową wyprawę na Sri Lankę (pełna trasa: Serbia – Zjednoczone Emiraty Arabskie – Sri Lanka – Zjednoczone Emiraty Arabskie – Serbia – Węgry). Co najmniej 30 godzin w podróży w jedną stronę. Wyjazd na pewno będzie wyczerpujący, ale w kierunku Cejlonu ciągnie mnie już od bardzo dawna. Po cichu liczę, że znajdzie się jakaś chwila na słodkie lenistwo na pięknej plaży w cieniu pochylonych palm. Nawet przeżyję jakoś ewentualny brak drinka w kokosie ;) Oj, chyba naoglądałam się za dużo reklam pewnego batonika…

Następnie w maju – o ile szef pozwoli – czeka mnie 8 dni w omijanej przeze mnie do tej pory Grecji. Od zawsze interesowała mnie starożytność, ale wyjazd do Grecji jakoś do teraz nie był nigdy brany pod uwagę. Jednak im więcej czytam o tym kraju, tym bardziej się do niego przekonuję, chociaż w pewnych kwestiach mam sporo zastrzeżeń. Ale o tym napiszę może kiedyś indziej. Dodatkowo za tym wyjazdem przemawia pyszna grecka kuchnia, którą po prostu kocham. A przynajmniej uwielbiam jej wersję, którą można spróbować w niektórych miejscach w Polsce – tam spodziewam się jeszcze lepszych doznań smakowych. Pomysł na ten wyjazd pojawił się jak zwykle bardzo spontanicznie. Co z tego wyniknie przekonam się już za kilka miesięcy.

Co dalej? Na razie nie wiem. Na pewno trudno będzie mi wytrzymać bez kilku mniejszych wypadów, ale te na razie pozostają zagadką. Może uda mi się odwiedzić Wioskę Muminków w Finlandii? A może znów wrócę do Rzymu? Czas pokaże. Jedno jest pewne – dopiero się rozkręcam ;) Postanowień żadnych nie robię. No może z wyjątkiem postanowienia zrealizowania kilku punktów z mojej listy marzeń i dodania do niej kolejnych :)

Kończąc ten post chciałabym wszystkim czytającym tego bloga złożyć krótkie życzenia noworoczne.
Na ten nadchodzący wielkimi krokami Nowy Rok życzę tak sobie jak i Wam, żeby kalendarze były równie wypełnione ciekawymi wyjazdami jak był wypełniony mój w tym roku. Spełniajcie swoje podróżnicze marzenia, róbcie tysiące zdjęć i przywoźcie masę pamiątek – tego co zobaczycie i czego się przy okazji nauczycie nikt Wam nie odbierze :)

Cztery kroki do udanego urlopu: wyszukaj lot...
... zarezerwuj nocleg... Booking.com
... wypożycz samochód...
... zminimalizuj swoją odpowiedzialność w razie uszkodzenia auta i ciesz się wyjazdem!

Powiązane teksty

  1. Mamutek

    Podsumowanie ubiegłego roku wyszło imponujące. Rok bieżący zaczyna się też mocnym akcentem.
    Życzę Ci, aby 2015 r. obfitował w ciekawe wyjazdy, z których relacje będzie można przeczytać na tym niezwykle interesującym blogu :)

    1. Monika

      Dziękuję! Tobie również życzę roku obfitującego w ciekawe podróżnicze przygody.
      Aaaa przy okazji… dziękuję pięknie za Twój pierwszy oddany głos!!! :)

  2. Jadwiga.Jot

    Musisz być naprawdę pozytywnie nakręcona i naładowana na tę I wyprawę, bo zapowiada się interesująco i tylko czekam na wpisy :) Powodzenia !!!

    1. Monika

      Ten wyjazd to chyba jedyne co mnie w tej chwili przy życiu trzyma ;) Niesamowicie nie mogę się doczekać… Jak patrzę na odliczanie dni do wyjazdu, to mam wrażenie że czas stoi w miejscu… Ja chcę tam być już, teraz, NATYCHMIAST!!! :D

  3. U mnie też podsumowanie gotowe :)

  4. Ja też zrobiłam podsumowanie, więc serdecznie zapraszam :)

Skomentuj