Szwecja: Skansen w Sztokholmie

Za Wikipedią: skansen to potoczne określenie muzeum na wolnym powietrzu. Celem takiego muzeum jest zaprezentowanie kultury ludowej regionu lub ekspozycja obiektów zabytkowych. Nazwa tego typu muzeów wywodzi się od szwedzkiej nazwy własnej, parku Skansen, użytej dla otwartej w 1891 przez Artura Hazeliusa ekspozycji w Sztokholmie. Skansen w Sztokholmie pełen jest ciekawych zakątków! 

10.08.2019

Po wizycie w najbardziej niesamowitym muzeum, jakim jest Muzeum Vasa z XVI wiecznym, zachowanym w 98% statkiem, spacerem udajemy się do wnętrza wysepki Djurgarden. Naszym celem jest skansen. Uwielbiam takie miejsca!

Skansen w Sztokholmie

Skansen na wyspie Djurgarden to pierwszy w Szwecji skansen i ogród zoologiczny w jednym. Założony przez Artura Hazeliusa w 1891 roku kompleks obrazować ma życie w Szwecji zanim nastąpiła epoka industrialna. Na dość sporym obszarze 30 ha zobaczyć można około 140-150 budynków. Najstarszy z nich pochodzi z XIV w.! Wiele budynków jest zamkniętych, ale w niektórych z nich pracownicy przebrani w stroje z epoki demonstrują czynności wykonywane przez ówczesnych mieszkańców. Zajrzeć można np. do starej szkoły.

Część zoologiczna poświęcona jest zwierzętom Szwecji – reniferom, rysiom, niedźwiedziom, fokom, jeleniom, łosiom, a także zwierzętom gospodarskim – kurom, koniom, kozom, świniom.

Na koniec wizyty w Skansenie zostaje nam część poświęcona wodom Bałtyku. Spore akwaria pokazują gatunki ryb i innych stworzeń zamieszkujących wody naszego jedynego morza. Są nawet śledzie i zbiornik z meduzami!

Spod skansenu mamy do dworca autobusowego jakieś 3-4 kilometry. Czasu do odjazdu niewiele, nogi bolą od całodziennego chodzenia jak nie wiem, więc decydujemy się na transport na kółkach. Ale nie standardową komunikacją publiczną, a hulajnogami miejskimi, których jest tu całe zatrzęsienie. Pierwszy raz mam okazję skorzystać z hulajnogi elektrycznej! Pominę fakt, że w mojej nieco blokuje się przednie koło, przez co przechodząc z hulajnogą po pasach kilka razy obrywam nią po ścięgnie Achillesa, ale poza tym – super sprawa przy tak zmęczonych nogach. Dojeżdżamy do dworca w pół godziny z kilkoma postojami widokowymi. Sporo nas to jednak kosztuje – ok. 40 zł za osobę… Żałuję, że zbrakło nam czasu na mieszczące się w budynku arenału Muzeum Armii, w którym zobaczyć można sporo eksponatów pochodzących z Polski.

Lotnisko (nie) do spania

Odstawiamy hulajnogi i w momencie gdy wchodzimy do budynku dworca, z nieba znów leje. Dobry moment. Wybraliśmy sobie przedostatni autobus, żeby na spokojnie dojechać na lotnisko Skavsta i rozejrzeć się, czy nie ma tam miejsca, gdzie moglibyśmy spędzić noc. Przy tak wczesnym wylocie i oddalonym od stolicy lotnisku (nieco po 6:00) nie opłacało się nam nocować w drogim Sztokholmie. Niestety jest za wcześnie byśmy mogli przejść do strefy odlotów, a w strefie ogólnodostępnej miejsca do spania całkowicie brak.

Lotnisko jest bardzo niewielkie i słabo wyposażone. Do tego nieliczne krzesełka mają podłokietniki, dlatego też rezygnujemy z tego pomysłu i idziemy do oddalonego o ok. 200 metrów od terminala hotelu. Na szczęście tu ceny są ciut niższe niż w centrum Sztokholmu, dlatego też bierzemy mały pokój ze wspólną łazienką. W cenie jest śniadanie. Docenię rano tę decyzję – chyba się starzeję powoli… Na tym kończymy naszą weekendową przygodę ze Sztokholmem.


Spodobał Ci się powyższy tekst? Polub go na Facebooku lub udostępnij, może komuś się przyda! Będzie mi również niezmiernie miło, jeśli zostawisz tu po sobie ślad w postaci komentarza. 

Cztery kroki do udanego urlopu: wyszukaj lot...
... zarezerwuj nocleg... Booking.com
... wypożycz samochód...
... zminimalizuj swoją odpowiedzialność w razie uszkodzenia auta i ciesz się wyjazdem!

Powiązane teksty

Skomentuj