Toskania: Jeden dzień w toskańskich miasteczkach – Lukka, Bagni di Lucca i diabelski most

Toskania w maju – w czasie, gdy wszystko kipi wręcz najróżniejszymi odcieniami zieleni – była na mojej liście marzeń już od dawna. Wreszcie przyszedł czas i na to marzenie! Co prawda byłam w tym regionie 19 lat temu, ale moja wizyta ograniczyła się jedynie do Pizy. A to przecież tak niewiele! Toskańskie miasteczka zachwycają, jednak przy bardzo ograniczonych możliwościach czasowych, musieliśmy ograniczyć się tylko do kilku punktów. I tak na początek padło na miejscowości Lukka, Bagni di Lucca oraz diabelski most Ponte della Maddalena.

Dzień 1 i 2, 18-19.05.2019

Gdy nadchodzi w końcu dzień naszej kolejnej podróży nie mam zbytnio ochoty ruszać się z domu… Chyba budzi się we mnie jakiś leniwiec. Lub może domatorka? To dopiero byłby paradoks. Jedziemy jednak na lotnisko, Piza czeka! Lot przebiega bez większych problemów, trochę jedynie trzęsie nami jeszcze nad Polską, ale nie żeby jakoś dramatycznie. Po wylądowaniu natychmiast udajemy się na prawo od lotniska, w stronę centrum wynajmu samochodów.

Jest około 23:30, mamy raptem pół godziny – o północy biura wypożyczalni zamykają się. Na szczęście jednak przed nami (i później za również) jest kilka osób. Auto odbieramy tuż przed zamknięciem, nie mamy nawet zbytnio możliwości zgłosić ewentualnych uwag do jego stanu… Zauważamy na masce trochę rys na lakierze, ale i tak nie mamy już komu tego zgłosić. Jeśli będzie problem – najwyżej przetestujemy nasze ubezpieczenie wkładu własnego. Ruszamy wreszcie w drogę, w kierunku miasta Lukka, w którym to mamy zaplanowany pierwszy nocleg. 

Gdzie ten nocleg?!

Dochodzi 1:00 w nocy. Przejeżdżamy pod akweduktem i po kilkunastu minutach docieramy na miejsce. Ale czy aby na pewno? Mapa Google oraz Maps.ME teoretycznie miejsce naszego noclegu odnajdują bez problemu, ale… stajemy przed wypasionym hotelem. A miał to być hostel! I nazwa się nie zgadza. Kręcimy się przez chwilę, ale nigdzie nie widzimy charakterystycznego budynku, w którym mieliśmy spędzić pierwszą noc.

Dzwonię w końcu zrezygnowana do właściciela licząc, że mimo późnej pory odbierze – w końcu zgłaszaliśmy przyjazd między północą a 1:00 i miało nie być z tym problemu. Odbiera młody chłopak, który nie do końca radzi sobie z angielskim… Na szczęście na tyle komunikuje się z nami w tym języku, że jestem w stanie wyłapać, że mamy zawrócić do stacji benzynowej. Tuż obok jest dróżka. Wjeżdżamy i… jesteśmy na miejscu! Nie mielibyśmy szans trafić tu samodzielnie. Pokazuję później naszemu gospodarzowi lokalizację jego obiektu na mapie – chyba ma świadomość problemu, bo tylko uśmiecha się i wzrusza ramionami.

Lukka

Noc jest krótka, ale szkoda czasu na jego marnowanie. Z rana ruszamy na podbój Lukki. Jest niedzielny poranek, miasto wygląda jak wymarłe. Przejeżdżamy przez jedną z bram w murach otaczających starą część miasta, bez problemu parkujemy wzorem mieszkańców przy jakiejś ulicy unikając miejsc parkingowych oznaczonych kolorem żółtym (przy takich turyści nie mogą zostawiać swojego samochodu, przy białych liniach postój jest darmowy, natomiast przy niebieskich – płatny) i ruszamy w stronę starego centrum. Zaczęło padać… Niebo obłożone jest stalowoszarymi chmurami, dzisiaj chyba słońca niestety nie uświadczymy. W deszczu kręcimy się po uliczkach czekając, aż największa atrakcja miasta zostanie otwarta.

Lukka jest bardzo starym miastem – założona została przez Etrusków, a od roku 180 p.n.e. stała się rzymską kolonią. Rozkwit miasta przypada na XI-XIV w., ale już w IX i X w. Lukka była głównym miastem Toskanii. Miasto bogaciło się szczególnie na handlu jedwabiem.

Chiesa di San Michele in Foro

Chcąc chociaż na chwilę schronić się przed trwającą właśnie ulewą, zaglądamy do kościoła Chiesa di San Michele in Foro powstałego na początku XII w. z rzeźbioną fasadą i słynący z malowidła Sacra Conversazione (Święta Rozmowa) autorstwa Filippo Lippiego będącego w momencie powstania dzieła pod wpływem Sandro Botticelli’ego. Postaciami pierwszoplanowymi są patrząc od lewa św. św. Roch, Sebastian, Hieronim oraz Helena – cesarzowa, matka Konstantyna Wielkiego. Kościół urodzony został w dość surowym stylu, uwagę zwraca głównie krzyż zawieszony nad ołtarzem.

Dużo czasu jednak w tym miejscu nie spędzamy – dochodzi 9:30, ruszamy pod Torre Guinigi

Torre Guinigi

Torre Guinigi to największa atrakcja będąca zarazem symbolem Lukki. Wysoka na 45 metrów wieża jest doskonałym punktem orientacyjnym na mapie miasta. Niby wież i wieżyczek jest tu kilka, ale ta jest bardzo charakterystyczna. Na jej szczycie rosną… dęby! A konkretnie dęby ostrolistne symbolizujące odrodzenie i odnowienie. Wieża powstała w 1384 roku na zlecenie bogatej rodziny Guinigi – handlarzy jedwabiem.

W ówczesnych czasach w mieście powstawało wiele (około 130!) wież budowanych przez zamożne rodziny jako symbol statusu i dla ochrony, jednak do dnia dzisiejszego ostało się ich niewiele. Na szczyt wieży prowadzi 230 stopni. Warto pamiętać, by na górze zamknąć za sobą kratę chroniącą wnętrze przed niespodziewanymi gośćmi jakimi są gołębie. Wstęp do Torre Guinigi kosztuje 4 EUR w przypadku wizyty tylko w tej wieży. Bilet zniżkowy dla osób w wieku 6-14 lat, studentów, osób po 65 roku życia, grup powyżej 10 osób z przewodnikiem kosztuje 3 EUR, wstęp darmowy obowiązuje dzieci poniżej 6 roku życia.

Jeżeli planujesz również wejście do Wieży Zegarowej (Torre delle Ore) lub do ogrodu botanicznego (orto botanico), za bilet łączony w dwa wybrane miejsca zapłacisz 6 EUR (zniżkowy 4 EUR). Dostępny jest także ważny dwa dni bilet łączony do Torre Guinigi, Wieży Zegarowej oraz ogrodu botanicznego za 9 EUR (dostępny w sprzedaży od 21 marca do 4 listopada; zniżkowy 6 EUR). Na miejscu nie można płacić kartą, nie ma też toalety (co zostało wyraźnie zaznaczone przy kasie). Godziny otwarcia: 9:30 – 18:30. Ostatnie wejście możliwe o 18:10.

Z moją marną kondycją lekko zasapana oniemieję na górze z zachwytu nad widokiem. Panorama Lukki prezentuje się niesamowicie! Ale i tak uwagę przyciągają bardziej te wspomniane już dęby. Nie wiadomo od kiedy tak naprawdę rosną sobie na górze, ale pierwsze o nich wzmianki pochodzą z rycin z 1600 roku. Czyli wychodzi na to, że drzewa rosnące na szczycie Torre Guinigi mogą mieć ponad 400 lat! Nie wyglądają jakoś specjalnie okazale, ale po pierwsze – rosną jakby w donicy, która na pewno ma ogromny wpływ na ich wzrost, po drugie – widać, że stare konary albo złamały się, albo zostały odcięte.

Krążąc pośród drzew tak wysoko nad ziemią wpadam na pomysł, żeby zobaczyć tę wieżę z innego punktu widokowego. Nie mam ochoty na kolejne wspinaczki po schodach, ale czy jest inne takie miejsce? Chyba nie za bardzo, aż żal przepuścić okazję. Klucząc wąskimi uliczkami Lukki docieramy do Wieży Zegarowej. Nie mieliśmy w planie wejścia tam, ale opcja zobaczenia Torre Guinigi z podobnej do niej wysokości jest zbyt kusząca. 

Torre delle Ore – Wieża Zegarowa

Wstęp do powstałej w XIII w. Wieży Zegarowej również kosztuje 4 EUR. Wieża Zegarowa jest najwyższą wieżą w mieście – ma 50 metrów wysokości, a na jej szczyt prowadzi 207 stopni. Góra jest zadaszona. Schody są bardziej wąskie niż w Torre Guinigi, a po drodze podziwiać można mechanizm zegarowy z XVIII w. Ze szczytu wieży roztacza się idealny widok na Torre Guinigi. Właśnie z tej perspektywy najlepiej podziwiać rosnące na jej szczycie dęby. Przy obecnej pogodzie wieża w deszczu, z zamgloną dalszą częścią miasta wygląda nawet trochęgroźnie.

Z Wieżą Zegarową związana jest legenda o Lucidzie Mansi – kobiecie, która dla piękna i młodości sprzedała duszę diabłu. Diabeł jednak wrócił do niej po 30 latach, by zażądać spłaty długu. W nocy 16 sierpnia 1623 roku Lucida wbiegła na wieżę, by zatrzymać dzwon wybijający godzinę jej śmierci. Niestety nie zdążyła do mechanizmu na czas i o północy diabeł zabrał jej duszę.

Chiesa di San Francesco

Na koniec zaglądamy jeszcze do dawnego kościoła Chiesa di San Francesco. San Francesco to dawny gotycki kościół rzymskokatolicki i klasztor położony na placu San Francesco w centrum Lukki. Od czasu renowacji jest siedzibą IMT School for Advanced Studies Lucca.

Mamy na liście jeszcze kilka miejsc, ale ulewa przegania nas z powrotem do samochodu. Aż żałuję, że nie zabrałam wierzchnich wodoodpornych spodni przydatnych do tej pory jedynie na Islandii…

Pozostałe atrakcje Lukki

Mając ograniczony czas nie da się oczywiście w ciągu kilku godzin zwiedzić wszystkich atrakcji Lukki, jednak dysponując jednym lub dwoma dniami, można pokusić się o więcej. Poniżej znajdziesz listę pozostałych atrakcji tego miasta. Warto tu wspomnieć, że obecny układ ulic pochodzi z czasów rzymskich! Lukka zwana jest też miastem 100 kościołów ze względu na sporą liczbę zachowanych świątyń i miejsc kultu.

  • Piazza dell’ Anfiteatro – plac, który powstał w miejscu rzymskiego amfiteatru
  • Piazza San Michele – niegyśmieściło się tu rzymskie forum
  • kościoły i katedry: katedra Dumo San Martino, Basilica San Frediano, Chiesa dei Santi Giovanni e Reparata, kościół San Frencesco
  • Mury, baszty i bramy okalające stare miasto – z XVI i XVII w., zachowane w całości, o długości 4 km.Baszt jest 11, bram natomiast 6.
  • pałace: Palazzo Pfanner, Palazzo Orsetti, Palazzo Ducale, Palazzo Bocella, Palazzo Mansi.
  • muzea: dom narodzin Pucciniego, Muzeum Tortur, Narodowe Muzeum Villa Guinigi, Pinacoteka Nazionale di Palazzo Mansi
  • akwedukt
  • Domus Romana – pozostałości domu z czasów rzymskich
  • Villa Bottini
  • ogród botaniczny Orto Botanico Comunale di Lucca

Ponte della Maddalena

Powinniśmy kierować się na południe, z Lukki jednak odjeżdżamy jeszcze na chwilę na północny-wschód. Kolejnym naszym celem jest Ponte della Maddalena na rzece Serchio w okolicach miejscowości Bagni di Lucca. Fundatorką kamiennego mostu była pod koniec XI w. Matylda z Toskanii, a imię Marii Magdaleny (pochodzące od figury świętej umieszczonej na brzegu rzeki) otrzymał on dopiero w XVI w. Ludzi kręci się tu garstka – aż dziwne, bo most wygląda bardzo malowniczo. Przeprawa ta zwana jest także diabelskim mostem – Ponte del Diavolo. Dlaczego? Podobnie jak z Wieżą Zegarową w Lukce, także z tym miejscem wiąże się diabelska legenda.

Budowniczy mostu miał narzucony termin dokończenia przeprawy, jednak z każdym kolejnym dniem docierało do niego, że nie ma szans, by dotrzymać ram czasowych zlecenia. Wiązać się to miało z karą. Z tego też względu porwał się na desperacji czyn zawarcia paktu z diabłem – czart miał dokończyć budowę mostu w jedną noc, a w zamian porwać ze sobą pierwszą istotę, która pojawiłaby się na nim z rana. Diabeł umowy dotrzymał, jednak twórca mostu wpadł w panikę i o wszystkim opowiedział miejscowemu proboszczowi. Ten podsunął mu pomysł, by zabrał ze sobą psa. I w ten sposób gdy tylko psie łapy przekroczyły hranicę Ponte della Maddalena, diabeł porwał zwierzę oszczędzając ludzi.

Bagni di Lucca

Spod Ponte della Maddalena blisko już do niewielkiej, ale jakże urokliwej miejscowości Bagni di Lucca. Bagni di Lucca to znane od wieków uzdrowisko, z którym powiązany jest nawet Napoleon. Pośrednio. Miasteczko dzięki siostrze Napoleona w 1805 roku zyskało drogę. W trakcie naszej wizyty odnoszę wrażenie, że atmosfera jest tu senna. Wygląda to trochę tak, jakby miasteczko zostało aktualnie nieco zapomniane. Odbywa się tu właśnie jakiś wyścig kolarski (ze względu na położenie to idealna miejscówka dla rowerzystów!), ale tłumów nie ma. Tym lepiej! Przyglądamy się przez chwilę centrum, ale to na początku miejscowości nad rzeką Limą można liczyć na najpiękniejsze widoki. Szczególnie z góry, z jednego z kilku punktów widokowych po drodze do term.

A same termy? Do środka nie wchodzimy, na zewnątrz jednak tradycyjnie jak w takich miejscach pachnie jajkiem. Siarkowodór. Następnym razem będziemy musieli skorzystać z takiego kąpieliska. A może nie będziemy musieli czekać? W planie mamy w końcu wizytę w gorącej rzece, tylko czy starczy nam czasu… Na dole obserwujemy jeszcze chwilę kilka grup spływających rzeką w pontonach i ruszamy dalej.


Spodobał Ci się powyższy tekst? Polub go na Facebooku lub udostępnij, może komuś się przyda! Będzie mi również niezmiernie miło, jeśli zostaniesz tu ze mną na dłużej i pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Cztery kroki do udanego urlopu: wyszukaj lot...
... zarezerwuj nocleg... Booking.com
... wypożycz samochód...
... zminimalizuj swoją odpowiedzialność w razie uszkodzenia auta i ciesz się wyjazdem!

Powiązane teksty

One Thought to “Toskania: Jeden dzień w toskańskich miasteczkach – Lukka, Bagni di Lucca i diabelski most”

  1. Ciekawa historia z diabelskim mostem. Wygląda niesamowicie ;)

Skomentuj