Prowansja: Lawendowe pola – gdzie i kiedy ich szukać?

Lawendowe pola w Prowansji to widok, którego się nie zapomina! Pierwsze większe poletka które znajdujemy, są praktycznie skoszone. Jednak w końcu udaje się nam znaleźć i kwitnącą lawendę! Pola są w różnym stanie – na jednych rośliny żywo kwitną przyciągając tysiące pszczół, motyli i innych owadów, na innych są już zaschnięte, gotowe do zbioru. Wszędzie jednak widok jest niesamowity. Do tego mamy szczęście – możemy podejrzeć lawendowe żniwa! Tym razem będzie mniej gadania, a sporo widoków.

Dzień 3, 20.07.2017 część 4/4

W pewnym momencie gdzieś w oddali widzimy ciągnik – zbiory! Próbujemy dojechać na miejsce, ale niestety droga nie pozwala. Ryzykujemy uszkodzenie samochodu, więc chcąc nie chcąc musimy odpuścić. Obserwujemy, jak kolejne i kolejne fioletowe paski znikają. Szkoda, że jesteśmy tak daleko. Nawet dobry zoom nie jest w stanie przybliżyć nam tego obrazu…

Okolice Banon

Jednak nie wszystko stracone! W pewnym momencie tuż przy drodze trafiamy na… ciągnik z sieczkarnią! Tym razem nie musimy pakować się w żadne gruntowe ścieżki między polami, wszystko jest tuż obok. Parkujemy i zaczynamy się przyglądać. Rolnik początkowo zerka na nas ze zdziwieniem, ale uśmiecha się na widok aparatu. Szybko przyzwyczaja się do naszej obecności, po kilku minutach nie zwracając już na nas uwagi – widzi, że każdorazowo schodzimy mu z drogi, więc nawet nie stara się jakoś specjalnie uważać.

Zbiory mogą odbywać się za pomocą sieczkarni zawieszonej na ciągniku lub też wydajniejszej maszyny samobieżnej:

Mężczyzna jeździ w te i z powrotem, lawendowa sieczka co chwila przesypywana jest do podstawionego obok kontenera. W powietrzu czuć intensywną lawendową woń. Jestem w raju. Stoimy tak dobre pół godziny… Gdy poletko jest już prawie całkowicie skoszone, żegnamy się z mężczyzną w traktorze i ruszamy dalej przed siebie.

Kierujemy się powoli w stronę hotelu, ale jeszcze nie raz zatrzymujemy się przy fioletowych polach. Nie wiem czemu, ale miejsca najbardziej słynące z ogromnych lawendowych pól omijamy – wychodzi na to, że okolice Manesque czy Valensole zostawimy sobie na następny dzień. Czy coś na tym tracimy? Kolejnego dnia okaże się, że dobrze tam jednak podjechać. Większość pól jest już skoszona, co nie oznacza jednak, że nie trafimy na kilka pięknych widoków, ale o tym będzie w kolejnym wpisie. Tu wrzucę tylko kilka zdjęć z naszego 4 dnia podróży po tym pięknym regionie:

Okolice Metzel

Kierujemy się w stronę Metzel. Niby wciąż trafiamy na pola z lawendą (i lawandyną), ale tutaj wyglądają one na zaniedbane. Zachwaszczone, rośliny przerzedzone, widać, że sadzonki przez wiele lat nie były wymieniane. Przy samej drodze krzaczki są obskubane… Turyści… Stajemy na poboczu, żeby rzucić okiem na widoki. Gdy mąż parkuje, ja słyszę dźwięk tłuczonego szkła. Tego nam tylko brakowało… Na całej długości pobocza akurat w tym miejscu musiała leżeć w trawie butelka! I oczywiście rozjechaliśmy ją. Na szczęście szkło nie przedziurawia opony.

W końcu lawendowe pola kończą się, a zaczynają sięgające po horyzont pasy słoneczników. Kolejny kolor, z którym już zawsze będę kojarzyć Prowansję! Czeka nas jeszcze jakieś 40 km jazdy przez góry. W okolicach kanionu Verdon mamy nocleg, na który docieramy pod wieczór. Hotel służy chyba tylko Francuzom. Nie widać ani nie słychać tu nikogo innego, a i właściciele i obsługa mają problem z jakimkolwiek innym językiem niż francuski. O dziwo meldujemy się bez problemu, tyle że pokój jest średni. Śmierdzi, nie ma gniazdek, ściany są tak cienkie, że francuska rodzina z małym dzieckiem obok daje nam popalić. Francuzi jednak szybko idą spać, a my planujemy kolejny dzień. Zapowiada się, że znacznie przekroczymy limit wliczonych w wynajem kilometrów…

Gdzie i kiedy szukać lawendy w Prowansji?

Gdzie szukaliśmy lawendowych miejscówek? Lawendowym zagłębiem są w szczególności okolice miast Valensole, Riez i Manosque. Większość widzianych przez nas pól zaznaczyłam na mapie, jednak niestety nie o wszystkich pamiętałam. Przez własną sklerozę pominęłam te z okolic miasteczka Banon, ale jadąc do niego z Colorado Provencal wedle wskazań nawigacji, na pewno trafi się na lawendę. Właśnie w tym miejscu w połowie lipca 2017 roku rolnicy szykowali się do zbiorów. Sporo poletek było już skoszonych, ale trafiliśmy też w sam środek żniw. Kolejnego dnia znaleźliśmy jeszcze kilka pól. Szukacie informacji, gdzie i kiedy znaleźć lawendę? Za zgodą zamieszczam poniżej mapę autorstwa Sebastiana z bloga prowansja.wordpress.pl. Fioletowe znaczniki umieściłam tam, gdzie widzieliśmy największe pola, jednak to nie jedyne obfitujące w lawendę okolice.

Wyjaśnienie oznaczeń kolorów zobaczysz po otworzeniu mapy w nowym oknie – podane są tam dokładne terminy kwitnienia. Jednak ze względu na zmienne warunki pogodowe (jedne lata są bardziej suche i gorące od innych, co wpływa na szybkość i długość kwitnienia roślin) traktuj te informacje orientacyjnie.

Poza mapą Sebastian publikuje też sporo informacji na temat różnych ciekawych miejsc w Prowansji, więc zajrzyj koniecznie do pozostałych lawendowych wpisów! A jeśli mało Ci jeszcze lawendowych widoków, obejrzyj koniecznie filmik autorstwa storiesinmotion. Lawendowe pola widziane z lotu ptaka to widok wart uwagi!

Spodobał Ci się powyższy tekst? Polub go na Facebooku lub udostępnij, może komuś się przyda! A może szukasz inspiracji do zaplanowania swojego kilkudniowego wyjazdu? Zajrzyj koniecznie do pozostałych części relacji! 

Cztery kroki do udanego urlopu: wyszukaj lot...
... zarezerwuj nocleg... Booking.com
... wypożycz samochód...
... zminimalizuj swoją odpowiedzialność w razie uszkodzenia auta i ciesz się wyjazdem!

Powiązane teksty

  1. Marzy mi sie to miejsce od dawna ;) pięknie

  2. Lawendowe pola na żywo robią wspaniałe wrażenie! Najlepsze są te brzęczące owady, które słychać jak na koncercie ;). Pozdrowienia z Nicei!

    1. Monika | Podróżowisko.pl

      To brzęczenie pszczół… Coś pięknego! To trzeba zobaczyć i usłyszeć ;) Pozdrawiam również!

  3. Ale pięknie! Ten kolor jest wprost hipnotyzujący (nie dziwię się, że staliście w jednym miejscu ponad pół godziny) :)

    1. Monika | Podróżowisko.pl

      Tak nas ta lawenda oczarowała, że już myślimy, gdzie by tu można było jeszcze zobaczyć takie fioletowe poletka – póki co opcje są trzy. Polska, Węgry i Chorwacja ;)

    2. grazyna

      Pół godziny to mało, ja bym stała tam caaaaały dzień… a potem jeszcze tam wróciła..

  4. Pożeram strony

    Kocham zapach i widok lawendy. Piękne zdjęcia

    1. Monika | Podróżowisko.pl

      Mam podobnie – lawendę uwielbiam do tego stopnia, że pod oknami posadziłam cały jej rządek ;) A jak tylko przekwita, zbieram kwiaty i po ich zasuszeniu pakuję je do woreczków i wkładam do szaf :)

  5. W Prowansji byłem w ubiegłym roku po 20 czerwca z biurem podróży i jedyne pola lawendy , które spotkałem to te na fotce-w Awinionie przy moście-czuję niedosyt , ale lepsze to niż nic .

    1. Monika | Podróżowisko.pl

      Czyli w takim razie trzeba będzie tam wrócić! Warto!!!

  6. Cudowne zdjęcie , wspaniałe, kocham lawendę i kocham zapach lawendy, mam z nim wspaniałe wspomnienia :-))

    1. Monika | Podróżowisko.pl

      Polecam w takim razie Prowansję w okresie lawendowych żniw – od tych cudnych zapachów aż kręci się wtedy w głowie! ;)

  7. Oj marzy mi się zobaczenie kwitnących pól lawendy. To musi być coś – ten kolor i zapach! :)

    1. Monika | Podróżowisko.pl

      Uprzedzam – ten widok uzależnia! My na tyle wpadliśmy, że już planujemy podbój lawendowych pól na Węgrzech :) A wiesz może, jak wygląda kwestia lawendy na Bałkanach? Słyszałam, że gdzieniegdzie w Chorwacji można trafić na lawendowe poletka.

  8. Ten kolor jest niesamowity! Musimy się tam kiedyś wybrać! :)

    1. Monika | Podróżowisko.pl

      Polecam, bo Prowansja jest piękna! I nie mam tu na myśli tylko lawendowych pól :)

  9. Dolecieliście samolotem ? Które lotnisko ?
    Jaki to miesiąc ?

    1. Tak, Nicea, lipiec ;) A dokładnie byliśmy w Prowansji w terminie 18-22.07., lecieliśmy bezpośrednio z Warszawy.

      1. grazyna

        Oj taaak. Ja w Paryżu byłam trzy razy, tak sobie wymyśliłam, że co dwa lata będę w Paryżu, i tak było, ale teraz…. Nie wiem, czy nie zmienię zasadę i pojadę do Nicei.. Chciałabym przejść (przejechać, tylko jak, z kim?) całe południowe wybrzeże, począwszy od , no San Remo to już Włochy, ale Monako, Nicea, Cannes, Saint-Tropez i kończąc (na razie) na Marsylii.. ale to już baaaardzo daleko. No i oczywiście, te pola lawendowe… ach, ach, ach!!!
        A Wy byliście tam? te miejsca, które wymieniłam? A nie można by się z Wami wybrać na jakąś wycieczkę? :)

Skomentuj