Wino z Islandii: Haustsól – jesienne słońce

Przygotowując się do jednego z wcześniejszych wypadów na Islandię natrafiłam na informację, że na wyspie produkowane jest wino. Wino z Islandii? To niepasujące do siebie połączenie, prawda? Jak na kraj bez tradycji winiarskiej i upraw winorośli na komercyjną skalę jest to spora ciekawostka. I dlatego też koniecznie musiałam dowiedzieć się więcej na ten temat.

Kvöldsól- od tego się zaczęło

Kvöldsól (nazwę tę można tłumaczyć jako „słońce o północy”), bo tak nazywało się pierwsze oficjalnie produkowane na wyspie wino, powstawał na bazie jagód bażyny (roślina ta występuje także w Polsce, ale ze względu na ochronę nie jest zbyt znana), rabarbaru, borówki oraz sekretnej mieszanki islandzkich przypraw. Jego autorem był Ómar Gunnarsson, mieszkaniec Husaviku położonego na północy Islandii. Tego Husaviku, słynącego tak naprawdę tylko z wypraw na wieloryby. 

Ómar Gunnarsson – jedyny winiarz na wyspie?

Bodajże 65 letni obecnie Ómar Gunnarsson zaczął swoje eksperymenty z winem w 1991 roku. Kvöldsól powstał 7 lat później i składał się w 80% z bażyny, 19% rabarbaru i reszty wspomnianych składników. Gunnarsson wprowadził swoją markę na rynek w 2001 roku w liczbie 6 000 butelek. Wino Kvöldsól produkował w przebudowanej mleczarni przez przynajmniej 3 lata – niestety nie udało mi się ustalić, czy nie trwało to dłużej. Do produkcji czerpał składniki z okolic Husaviku i Fiordów Zachodnich.

Rekordzista!

Kilkanaście lat temu był jedynym winiarzem na Islandii, dodatkowo jedynym na świecie produkującym wino w całości wykonane z ekologicznych produktów. Jego Kvöldsól pełen był naturalnych antyoksydantów (związki z jagód mogą powstrzymywać chorobę Alzheimera!). Jak mówił sam twórca: „Wino jest bardzo smaczne, ma bogaty smak jagód z odrobiną przypraw i dębu na końcu. Dobrze pasuje do wszystkich rodzajów sera, owoców, jagód i większości potraw”. Ómar znalazł się także w księdze rekordów Guinnessa w robieniu naleśników! W końcu był (a może wciąż jest?) szefem kuchni.

W czerwcu 2018 roku niestety nie udało się nam odwiedzić tej miejscowości, także i poszukiwania wina musieliśmy odłożyć. W tym roku jednak w Husaviku byliśmy dwukrotnie. Takiej okazji nie mogłam przepuścić!

Wcale nie takie łatwe do zdobycia

Pierwszy raz do miasta zajechaliśmy w niedzielę. Senna atmosfera miasteczka o w miarę wczesnej jeszcze porze sprawiła, że trochę zwątpiłam w sukces. I niestety miałam rację. Wraz z Piotrkiem z Z Archiwum Podróżnika rozpytaliśmy w kilku miejscach, ale o winie ani jego autorze nie słyszał nikt nawet w położonej obok portu restauracji. Lokal wyglądał na dość stary, więc liczyłam, że będą w nim coś wiedzieli na temat wina robionego w mieście 18 lat temu – niestety, przeliczyłam się. Wszyscy odsyłali nad do sklepu monopolowego Vinbudin, jednak w niedzielę przybytki te są zamknięte.

Na szczęście do Husaviku zajrzeliśmy też w tygodniu przy okazji przejazdu do jednej z pominiętych atrakcji. Natychmiast skierowaliśmy się od Vinbudinu, bo tylko w tym sklepie była nasza ostatnia nadzieja. Od razu po wejściu wyjaśniłam sprzedawczyniom, czego poszukuję. Mimo, że niechcący przekręciłam imię mężczyzny wytwarzającego trunek, kobiety wymieniły między sobą kilka zdań i już po chwili wiedziałam co i jak.

Młodsza z nich wyjaśniła, że mężczyzna o którego pytam nadal mieszka w okolicy i co najważniejsze – rzeczywiście produkuje wino. Co prawda nie mają go w sklepie, ale… mogę do niego zadzwonić. Ot tak, po prostu. Ze sklepu wyszłam z małą karteczką z numerem telefonu.

Haustsól – jesienne słońce

W związku z tym, że nie mówię po islandzku, a istniała obawa, że Ómar nie zna angielskiego, rozmowę zainicjowała Ola ze wspomnianego już zaprzyjaźnionego bloga. Po islandzkim przywitaniu oboje przeszli na angielski, jednakże Ómar niestety nie zna tego języka zbyt dobrze, co uniemożliwiło dokładne poznanie receptury wina oraz procesu jego przygotowania. 

W trakcie rozmowy Ómar rzucił, że będzie pod Vinbudinem za 2 minuty i rzeczywiście po chwili podjechał samochód. Ómar wyciągnął z plecaka butelkę, cena: 5000 ISK za 0,7 l. Sporo, ale było nas pięcioro, więc koszt rozkładał się w miarę przyzwoicie. Cały proces zakupu przebiegł w atmosferze, jak z czasów prohibicji. Dwa auta na parkingu, szybka wymiana towaru :)

Okazało się jednak, że Ómar przywiózł nie Kvöldsól, a Haustsól – tę nazwę tłumaczyć można jako jesienne słońce. Udało mi się dopytać, czy dalej produkuje Kvöldsól, ale nie miał tu dobrych informacji. Aktualnie dostępne jest jedynie wino Haustsól. Ok, bierzemy. W końcu to najprawdopodobniej jedyne islandzkie wino! A przynajmniej jedyne dostępne dla szerszego grona (nie licząc typowo domowych produkcji, o ile takie w ogóle w tym temacie istnieją).

Skład

Haustsól ma aż 32% alkoholu, także początkowo mieliśmy spore wątpliwości, czy w ogóle można nazywać je winem. Etykieta jednak mówi jasno – spicewine, czyli wino z przyprawami. Na etykiecie umieszczony jest również skład – wino robione jest z fjallagros czyli porostu islandzkiego (zwanego błędnie mchem), arcydzięgla (najprawdopodobniej jego korzenia i nasion), jagód jałowca oraz przypraw. Niestety nie udało mi się ustalić, w jakich proporcjach.

Właściwości zdrowotne

Haustsól – podobnie jak i produkowany wcześniej Kvoldsol – dzięki zastosowanym składnikom, wykazuje liczne właściwości prozdrowotne. Porost islandzki, jałowiec czy arcydzięgiel to rośliny znane w ziołolecznictwie już od wieków.

Porost islandzki

Porost islandzki zwany błędnie mchem wykazuje liczne właściwości zdrowotne. Działa przeciwkaszlowo, wykrztuśnie, przeciwzapalnie, wzmacniająco. Pomaga na chrypkę. Działa także w chorobie lokomocyjnej oraz morskiej. Stosowany w formie naparu wykazuje działanie przeciwtrądzikowe i oczyszczające, redukuje nadmierną produkcję łoju. Zniszczonym włosom przywraca blask. Może też zmniejszyć przekrwienie i zmęczenie oczu.

Jałowiec

Jałowiec na Islandii wygląda nieco inaczej niż u nas. W Polsce roślina ta przyjmuje formę krzewiasto-drzewiastą, w Krainie Lodu i Ognia jest to niewielka krzewinka płożąca się po ziemi. Tak naprawdę jest ledwo zauważalna! Spotkałam się z nią dotychczas jedynie na północy. Jałowiec ma właściwości moczopędne, działa też bakteriobójczo w drogach moczowych. Wspomaga pracę wątroby i usprawnia trawienie poprzez zwiększanie wydzielania żółci. Olejek jałowcowy stosuje się zewnętrznie na skórę przy bólach reumatycznych i nerwobólach

Arcydzięgiel litwor

Bardzo szeroko rozpowszechnioną rośliną z kolei jest arcydzięgiel litwor (Archangelica officinalis) także mający liczne właściwości prozdrowotne. Roślina ta wspomaga trawienie, usprawnia i przyspiesza perystaltykę jelit, łagodzi nudności, oczyszcza organizm z toksyn, działa napotnie i wykrztuśnie ułatwiając usuwanie zalegającej wydzieliny, rozgrzewa, pobudza krążenie, działa także uspokakająco, wspomaga walkę z bezsennością i stanami lękowymi. Ma także działanie przeciwmigrenowe oraz wzmacnia organizm po przebytej chorobie. Arcydzięgiel może być spożywany na surowo (np. łodygi zjadano wraz z masłem), w formie kandyzowanej lub gotowanej. Roślina ta służy także wytwarzaniu nalewek i innych napojów alkoholowych. Z liści sporządzano sos do ryb.

Degustacja Haustsól

Na degustację Haustsól przyszedł czas wieczorem. Natychmiast po otwarciu butelki rozniósł się wkoło silny zapach kuminu. Islandczycy chyba bardzo lubią tę przyprawę, bo już nie pierwszy raz się z nią tam spotkaliśmy w tak sporej ilości. Poza kuminem w zapachu wina nie wyróżnia się żadna inna nuta zapachowa. Wino jest przejrzyste, jednak unoszą się w nim odrobiny prawdopodobnie z porostu. Wygląda to trochę jak brudna woda zaczerpnięta z błotnistego gorącego źródła, w którym pływają drobiny glonów… Może wizualnie nie zachęca, ale ten zapach mnie zaintrygował.

Po spróbowaniu okazało się, że w smaku głównie przebija się kumin. Po kilku kolejnych łykach da się odczuć także nieco arcydzięgla. Porost i jałowiec wydawać by się mogło, że nadadzą goryczy, jednak nic takiego nie ma miejsca. Wino jest wyraźnie słodkie. Aczkolwiek brakuje mu trochę charakteru. Początkowo nie czuć jego mocy, ale tym bardziej z tego względu należy uważać – 32% może zrobić swoje bardzo szybko.

Czy warto się fatygować?

Czy warto dokonać zakupu tak drogiego trunku? W końcu 5 000 koron to około 165 zł! Jeżeli jest się pasjonatem Islandii i dodatkowo ma się możliwość rozłożenia kosztu na kilka osób, to jak najbardziej. W końcu to jedyne oficjalne wino, jakie powstaje na tej wyspie! Jeżeli jednak ktoś Islandii „nie czuje” lub ogółem szuka wina wyższych lotów, to raczej może odpuścić sobie wymagające nieco zaangażowania poszukiwania charakterystycznej butelki. Na mnie Haustsól jakiegoś ogromnego wrażenia nie zrobił, jednak da się je wypić.


Spodobał Ci się powyższy tekst? Polub go na Facebooku lub udostępnij, może komuś się przyda! A może szukasz inspiracji do zaplanowania swojego kilkudniowego wyjazdu? Zajrzyj koniecznie do moich relacji z Islandii!

Cztery kroki do udanego urlopu: wyszukaj lot...
... zarezerwuj nocleg... Booking.com
... wypożycz samochód...
... zminimalizuj swoją odpowiedzialność w razie uszkodzenia auta i ciesz się wyjazdem!

Powiązane teksty

Skomentuj