Toskania: Jeden dzień w toskańskich miasteczkach – San Gimignano, Monteriggioni

Po wizycie w miastach Lukka oraz Bagni di Lucca, przychodzi pora na kolejne miejscowości – niesamowicie urokliwe, ale i koszmarnie zatłoczone średniowiecznie San Gimignano oraz twierdzę z 14 wieżami rozmieszczonymi w murach obronnych – Monteriggioni. Dużo czasu na toskańskie miasteczka nie mamy, ale to wystarcza żeby zachcieć wrócić do tego regionu ponownie! Dzień kończymy w Val d’Orcia – dolinie, która od początku była celem tej podróży. 

Dzień 2, 19.05.2019

San Gimignano

Docieramy wreszcie do położonego na około 300 m. wzgórzu miasteczka San Gimignano. Z drogi wyglądało pięknie, ale dopiero w środku robi ogromne wrażenie! Jednak już za bramą czuję, że nie będzie to zwiedzanie zbyt przyjemne. Takich tłumów dawno nie widziałam! Zagęszczenie jest takie, że co rusz potrącamy się z innymi osobami łokciami. Na szczęście bliżej placu Piazza della Cisterna z wybudowaną w XII w. studnią trochę się rozluźnia. 

Średniowieczna zabudowa

Klucząc wąskimi uliczkami ze średniowieczną zabudową w tym samym beżowo-brązowym kolorze, co rusz natykamy się na sklepiki z pamiątkami. Lokalne słodkości, wina (szczególnie warto tu wspomnieć o Vernaccia di San Giminiano) przyciągają wzrok, do tego w każdym z nich sprzedawane są wyroby z dzika. W jednym ze sklepików sprzedawca częstuje nas szynką i salami z dzika. Tak dobrych wędlin dawno nie jadłam! Nie możemy odmówić sobie kupienia małej porcji do domu. Zaglądamy też do menu kilku restauracji – często przewija się tu w kartach szafran, bo właśnie z szafranu także słynie to miasto. Krokusy, z których uzyskuje się tę przyprawę, kwitną ponoć w okolicach San Gimignano w październiku. Potrzeba aż 150 000 kwiatów, by uzyskać 1 kg szafranu! 

San Gimignano

San Gimignano zwane jest miastem wież lub też Manhattanem średniowiecza. Słynie ze zbudowanych przez bogatych mieszkańców według różnych źródeł między XI a XV w. czworokątnych wież, które poza funkcjami obronnymi świadczyły także o zamożności właścicieli. Im wyższa była wieża (nie mogła być jednak wyższa niż wieża przy ratuszu), tym bardziej zamożny był jej właściciel. Wież w San Gimignano w najlepszym okresie było 72, do dzisiaj ocalało ich tylko 14. Gdy San Gimignano napadano, mieszkańcy wspinali się na wyższe kondygnacje wież i wciągali za sobą drabiny uniemożliwiając w ten sposób dostanie się napastników do środka. Miasto dzięki dogodnemu położeniu przy szlaku handlowym prężnie rozwijało się, ale przez epidemię dżumy, jaka nawiedziła je w 1348 roku oraz przeniesienie szlaku upadło.

San Gimignano

Basilica collegiata di Santa Maria Assunta

Trafiamy pod katedrę San Gimignano – Basilica collegiata di Santa Maria Assunta – to trójnawowy kościół romański, zbudowany prawdopodobnie w 1056 roku, konsekrowany w 1148. Po raz pierwszy odrestaurowany został w 1239 roku, a następnie w 1460 roku powiększony według projektu Giuliano da Maiano o transept i kilka bocznych kaplic. Z zewnątrz prawie nie zwraca uwagi, jednak najcenniejsze skarby kryje w środku. Wszystkie ściany i sklepienia pokryte są freskami różnych artystów, głównie Lippo Memmi i Bartolo di Fredi. W szczególności na wspomnienie zasługują dwa z fresków – Sąd Ostateczny Taddea di Bartola z 1393 i Męczeństwo św. Sebastiana Benozza Gozzoli z 1465. Podczas II wojny światowej kościół i jego freski doznały poważnych szkód, jednak kolejne prace konserwatorów pozwoliły przywrócić piękno budowli. W grudniu 1932 r. Papież Pius XI podniósł go do rangi bazyliki mniejszej. Wstęp do tego miejsca kosztuje 4 EUR od osoby dorosłej.

Widoki z San Gimignano

Kręcimy się uliczkami, ale nie szukamy nawet żadnego wejścia na wieże. Na dzisiaj mamy dość schodów. Znajdujemy kilka zaułków, w których jest mniej ludzi. Miasto wygląda pięknie, ale jeśli żyją tu normalnie mieszkańcy, to im współczuję. Nie chciałabym żyć w takim żywym skansenie, te tłumy doprowadziłyby mnie chyba do szału. I pomyśleć, że jestem ich częścią…  Z San Gimignano ewakuujemy się dość szybko. Jednak zanim wsiądziemy do auta, rzucamy jeszcze okiem na okoliczne widoki. Czuć już esencję Toskanii!

Co jeszcze zobaczyć w San Gimignano?

W skrócie warto na pewno wymienić tu wspomniany już plac Piazza della Cisterna, Piazza del Duomo przy którym mieszczą się wieże oraz kolegiatę Basilica di Santa Maria Assunta (wstęp płatny 4 EUR), wybudowany na początku XIV w. ratusz Palazzo Nuovo del Podesta, przy którym stoi 54-metrowa wieża Torre Grossa, na którą za 5 EUR można wejść, by podziwiać widok na miasteczko i okolicę, Palazzo Vecchio del Podesta z XII w. z najstarszą wieżą pochodzącą z 1200 r. oraz Muzeum Archeologiczne, w którym zgromadzone zostały znalezione w trakcie wykopalisk przedmioty należące do Etrusków (odkrycia archeologiczne sugerują, że San Gimignano zostało założone przez Etrusków w III lub II w p.n.e.).kościół Sant’Agostino – zbudowany w latach 1280-1298, położony na północnym krańcu miasta. Wnętrze zdobią freski przedstawiające sceny z życia patrona kościoła

Monteriggioni

Kolejnym miejscem na naszej toskańskiej mapie miasteczek jest otoczony murem z 14 wieżami zamek Monteriggioni. Tak naprawdę to założone w 1203 roku maleńkie miasteczko przekształcone w 1213 roku w twierdzę. Sprawia wrażenie całkowicie wymarłego. W przeciwieństwie do San Gimignano turystów tu jak na lekarstwo – może jest już zbyt późno? Kręcimy się pośród starych budynków, zaglądamy do bardzo skromnego w porównaniu do kolegiaty w San Gimignano kościoła Chiesa di Santa Maria, rzucamy okiem na kilka straganów z lokalnymi specjałami.

Monteriggioni ma dwie bramy wejściowe – Porta Franca i Porta Fiorentina. Ze względu na pozostawiony na parkingu (płatnym) samochód, korzystamy z tej pierwszej, ale i przez drugą wyglądamy przez moment przypatrując się okolicy. Tu jednak nie mamy co liczyć na aż tak malownicze widoki.

Kierunek: Val d’Orcia!

Po wjeździe do słynnej, pełnej najbardziej znanych krajobrazów Val d’Orcia trafiamy na pierwsze widoki – jest samotna kępa cyprysów! O mały włos byśmy ją przegapili. Na szczęście jednak mąż zauważa grupkę fotografów z wycelowanymi gdzieś w bok teleobiektywami. Zawracamy i idziemy na spacer. Ścieżka po dzisiejszych deszczach jest śliska (pełno tu gliny), ale chmury po deszczu dodają dramatyzmu okolicy. Oj, chyba Val d’Orcia bardzo mi się spodoba! Zatrzymujemy się jeszcze w kilku miejscach, aż wreszcie docieramy do hotelu.

W pierwotnym planie mieliśmy spać gdzieś indziej, jednak na dzień przed podróżą nasze oba noclegi zostały w tym innym miejscu odwołane. Nie wiem, czy przez właściciela obiektu czy przez Booking, ale nie jest to już istotne. Okazuje się, że na ostatnią chwilę załapaliśmy się na zniżkę ceny w Albergo Villa Marina w Chianciano Terme. To trochę dalej, ale przy dobrej trasie, w cichej okolicy, ze śniadaniem w cenie. I jak się okazuje z miłymi gospodarzami z Holandii. Za noc płacimy 150 zł za dwójkę z pięknym widokiem z okna w cenie. Jak na Toskanię – źle nie jest. I tym razem docieramy bez najmniejszego problemu. Resztę wieczoru spędzamy z kupionym w San Gimignano winem. Z rana czekają nas słynne toskańskie krajobrazy pełne równie słynnych cyprysów!


Spodobał Ci się powyższy tekst? Polub go na Facebooku lub udostępnij, może komuś się przyda! Będzie mi również niezmiernie miło, jeśli zostaniesz tu ze mną na dłużej i pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Cztery kroki do udanego urlopu: wyszukaj lot...
... zarezerwuj nocleg... Booking.com
... wypożycz samochód...
... zminimalizuj swoją odpowiedzialność w razie uszkodzenia auta i ciesz się wyjazdem!

Powiązane teksty

Skomentuj