Toskania: Val d’Orcia i najpiękniejsze widoki Toskanii

Toskania jest dla mnie najpiękniejszym włoskim regionem. A przynajmniej najpiękniejszym spośród tych, które do tej pory dane mi było zobaczyć – a trochę ich już widziałam! Uwagę zwracają przeurocze, średniowieczne miasta i miasteczka leżące często na wzgórzach, pełne wież i wieżyczek, z wąskimi ulicami, uzdrowiska z gorącymi kąpieliskami, z których część jest bezpłatna. Jednak tym, co mnie urzekło najbardziej są krajobrazy. Gdzie szukać najpiękniejszych widoków w Toskanii?

W dolinie Val d’Orcia! To część Toskanii położona około 2 godz. jazdy od Pizy – stolicy regionu. Pełno w niej winnic, gajów oliwnych, pól jęczmienia i żyta (szczególnie te pierwsze malowniczo się prezentują wyglądając zwodniczo jak miękki dywan!), pastwisk dla owiec (z owczych serów słynie Pienza) czy tak charakterystycznych dróg obsadzonych cyprysami.

Od wielu lat zależało mi, by zobaczyć dolinę Val d’Orcia w maju, w momencie, gdy wszystko zieleni się i kwitnie. I wiesz co? Efekt przechodzi moje najśmielsze oczekiwania! Niezliczona ilość odcieni zieleni cieszy oczy. Gdzieniegdzie przełamana czerwienią maków, żółcią rzepaku i żarnowca lub różem zasianej lub też dziko rosnącej esparcety kusi do pozostania w tej sielskiej scenerii nawet pomimo kilku załamań pogody. Bo warto wiedzieć, że ponoć maj bywa najbardziej deszczowym miesiącem. Jednak jeśli trafi się na dobrą pogodę, serce i oczy radować się będą widokami z błękitnym niebem poprzecinanym białymi jak śnieg obłokami.

Z tego też względu niedziwne jest, że Toskanię upodobali sobie fotografowie z całego świata. Zdarza się, że przejeżdżając opustoszałymi drogami, nagle trafia się na kilka osób z wypasionymi teleobiektywami i statywami, próbującymi złapać najlepsze ujęcie. Szczególnie tyczy się to wczesnych porannych godzin, gdy znad pól unoszą się powoli mgły lub złotej godziny – przed zachodem słońca. Z Toskanii pochodzą liczne popularne tapety na monitory komputerów. Ale czemu się dziwić? Val d’Orcia podobno pięknie wygląda również latem i jesienią, gdy wszystko żółcieje i brązowieje, jednak moje serce skradła w zielonej wersji. Chociaż nie powiem – nie miałabym nic przeciwko możliwości zobaczenia jej także w okresie żniw.

Poniżej znajdziesz najpiękniejsze moim zdaniem zakątki, które warto zobaczyć na własne oczy. Przy każdym miejscu zamieściłam mapę, na której zaznaczone zostały lokalizacje, z których zrobiłam poszczególne zdjęcia. Mapy możesz otworzyć w nowym oknie, przybliżać lub oddalać je – to standardowe mapy Google.


Droga Gladiatora

Wszyscy fani „Gladiatora” powinni kojarzyć tę scenę – umierający gladiator Maximus Decimus Meridius, w którego wciela się Russell Crowe, wraca wspomnieniami do domu. Do pól,  domu, wyłaniającej się spośród cyprysów zabitej żony i syna. Idzie przez pole jęczmienia, a w oddali majaczy sylwetka zabudowań. To chyba najsłynniejsza scena z tego filmu. I nakręcona została właśnie w Val d’Orcia z widokiem na Agroturismo A Terrapile. Nie mogłam powstrzymać się od zapozowania prawie w tym samym miejscu!

Przejazd tak zwaną Drogą Gladiatora już jakiś czas temu został zablokowany, jednakże do rozsławionego przez film miejsca można dojść. Najlepiej podjechać od strony Pienzy pod kościół Pieve di Corsignano, na parkingu zostawić samochód i zejść w drogę poniżej na piechotę. Powrót będzie wymagał nieco wysiłku (trzeba pokonać wzniesienie), ale dla widoku warto!

Widok z powyższego zdjęcia roztacza się z tego miejsca:


Dom Gladiatora

Co ciekawe, wspomniana wyżej Droga Gladiatora wcale nie prowadzi w filmie „Gladiator” do domu głównego bohatera! Droga drogą, ale za dom Maximusa posłużyło inne toskańskie miejsce. Willa, do której prowadzi aleja gęsto zasadzonych cyprysów wygląda bardzo malowniczo. Żeby zrobić to zdjęcie, musisz zatrzymać się przy głównej drodze, tuż przy starej, nieużywanej już bramie. Jest to gospodarstwo rolne, które znajdziesz na mapach Google pod nazwą „Genna Borborini Maria Eva„.

Widok z powyższego zdjęcia roztacza się z tego miejsca:


Samotna willa

To jedno z najczęściej fotografowanych miejsc, ale nie ma co się dziwić. Tak zwana samotna willa aż kusi, bu uwiecznić ją z różnych stron. Stojący na wzgórzu dom, cyprysy, z jednej strony zbocza gaj oliwny, z drugiej – łąka, na której latem pojawiają się zwinięte baloty siana. O poranku czy zachodzie słońca widok musi zapierać dech, ale i w ciągu dnia ma to coś. Zdjęcia z widokiem na samotną willę warto zrobić z dwóch miejsc – z drogi obok tej, która prowadzi do domu a także z gaju oliwnego znajdującego się tuż obok domu z aleją cyprysów (który swoją drogą także jest wartą uwiecznienia na zdjęciu miejscówką).

Widok z powyższych zdjęć roztacza się z dwóch miejsc:


Dom z aleją cyprysów

Wspomniany dom z aleją cyprysów może nie jest spektakularny, ale wygląda intrygująco! Gęsto rosnące stare drzewa, tabliczka z informacją o własności prywatnej i psie (no cóż… raczej nie każdy lubi, jak mu się obcy po podwórku w tę i z powrotem wałęsają) i gdzieś tam na końcu alei wyłaniający się dom w charakterystycznym toskańskim stylu. A za domem? Widok na całą dolinę! Jednak ze względu na wspomnianą tabliczkę (warto uszanować czyjeś prawo do spokoju) oraz ewentualnego psa podziwiania tego widoku zza domu nie polecam. Na szczęście dobre zdjęcie zrobić można już na samym początku cyprysowego podjazdu.

Widok z powyższego zdjęcia roztacza się z tego miejsca:


Cyprysowa serpentyna nr 1

Dzień pośród toskańskich krajobrazów zaczęliśmy tak naprawdę właśnie od tego miejsca – serpentyny obsadzonej cyprysami. Podjechaliśmy blisko niej, na jej początek – jak tylko wysiadłam z auta od razu zagrzebałam się w błocie. Po kilku próbach zrobieni ciekawego zdjęcia doszłam do wniosku, że lepiej poszukać innego punktu widokowego. Cyprysowa serpentyna prowadząca w sumie chyba tylko do jednego gospodarstwa wygląda interesująco, ale warto ją sfotografować z miejsca zaznaczonego poniżej na mapie. Jednak należy pamiętać o zoomie – zawijas leży dość daleko od punktu widokowego, dlatego też bez przybliżenia ani rusz.

Widok z powyższego zdjęcia roztacza się z tego miejsca:


Cyprysowa serpentyna nr 2 – „pijana droga”

Mieliśmy okazję przejechać się też „pijaną drogą” – najbardziej malowniczą serpentyną gęsto obsadzoną cyprysami. Z perspektywy samej drogi nie widać zupełnie jej uroku, jednak warto zatrzymać się naprzeciwko. Żeby najlepiej przyjrzeć się drodze, warto zatrzymać się naprzeciwko niej. Cyprysowa sprężyna wije się obok obiektu B&B Podere Rigopesci, w którym można zarezerwować sobie nocleg.

Widok z powyższego zdjęcia roztacza się z tego miejsca:


Cyprysowa serpentyna nr 3

Na ten widok natrafiliśmy zupełnie przypadkowo, tak jak i przypadkowo trafiliśmy na Strada Panoramica – drogę prowadzącą pośród pól do Pienzy. Niestety żeby uchwycić tę serpentynę, przyda się spory zoom. Telefonem lub kompaktem podobnego zdjęcia nie zrobisz.

Widok z powyższego zdjęcia roztacza się z tego miejsca:


Strada Panoramica

A skoro już o Strada Panoramica wspomniałam… Dla takich widoków koniecznie trzeba przejechać się tą drogą! Co prawda w znacznej części jest szutrowa, ale przy ostrożnej jeździe raczej nic nikomu się nie stanie. Tylko pamiętaj o tym, by prowadząc skupić się na drodze – z takimi widokami łatwo o rozproszenie się! ;)

Widoki z powyższych zdjęć roztaczają się z tego miejsca:


Gospodarstwo z półkolem cyprysów

Miasteczko Monticchiello leży niedaleko słynnej cyprysowej serpentyny zwanej pijaną drogą. Samo w sobie jest ciekawe, ale spod jego murów roztacza się niesamowity widok na dolinę! W tym na kilka zabudowań, z których jedno otoczone jest jakby półkolem młodych cyprysów.

Widok z powyższego zdjęcia roztacza się z tego miejsca:


Widok na Pienzę

Pienza, ach Pienza… Stara część jest niewielka, ale pełna uroku. Mimo, że staraliśmy się skupić tylko na widokach, spędziliśmy tam chwilę. Ale wróćmy do krajobrazów… Jeden z piękniejszych widoków na Pienzę roztacza się z podnóża wzgórza, na którym mieści się miasto. Całkiem blisko z tego miejsca do słynnej – i omawianej już – Drogi Gladiatora. W łanie zboża trafić można też na maki, które niestety nie są zbyt częstym widokiem.

Widok z powyższego zdjęcia roztacza się z tego miejsca:


Kapliczka Cappella della Madonna di Vitaleta

Jedno z najsłynniejszych miejsc. Kapliczka Cappella della Madonna di Vitaleta leżąca tuż obok jedynego w najbliższej okolicy gospodarstwa, wymaga trochę wysiłku, by do niej podejść. Oddalona jest znacząco od głównej drogi, jednak widać ją z niej doskonale. Wjazd w drogę prowadzącą do kapliczki nie jest możliwy – z jednej strony umieszczona została tabliczka z zakazem, z drugiej zaś – brama. Właśnie z tej drugiej strony (na mapie poniżej po prawej stronie) warto zajechać, bo do przejścia jest krótszy odcinek.

Widok z powyższego zdjęcia roztacza się z miejsca oznaczonego jako SP146:


Willa z cyprysami – Poggio Covili

To kolejne często fotografowane miejsce. O ile pozostałe świetnie wyglądają na zbliżeniu, tak ta miejscówka warta jest uwagi szczególnie z oddalenia. Agroturystyka Poggio Covili najpiękniej prezentuje się z okolic miasteczka Bagno Vignoni, w którym centralny plac zajmuje basen termalny.

Widok z powyższego zdjęcia roztacza się z tego miejsca:

Z bliska widok nie jest już aż tak bardzo spektakularny, ale jeśli chciałbyś podjechać bezpośrednio pod willę, poniżej również zamieszczam mapę z zaznaczonym punktem, z którego robiłam zdjęcia alei cyprysowej z bliska.

Widok z powyższego zdjęcia roztacza się z tego miejsca:


Agroturismo Baccoleno

Jeden z najpiękniejszych widoków, niestety jednak najbardziej oddalony od pozostałych. Mój numer jeden! To gospodarstwo agroturystyczne najlepiej odwiedzić zaraz w drodze z lub do Pizy. Dojazd jest bardzo prosty, nawigacja nie powinna stwarzać problemów po wpisaniu nazwy gospodarstwa. Na miejscu zatrzymać się musisz przed wielką bramą, za którą turyści spragnieni pięknych widoków wstępu autem nie mają. Na szczęście za przejście poza bramę nikt nikogo nie gania (podobno). Jeżeli jednak nie chcesz wchodzić na posesję, obok bramy, po lewej jej stronie, w zbożu wycięta została ścieżka. Widok wart jest nadłożenia drogi!

Widok z powyższego zdjęcia roztacza się z tego miejsca:


Winnica z cyprysami

Trafiliśmy do tego miejsca bardzo późno, gdy zapadał już zmrok, ale obiecałam sobie, że podjedziemy do niego również w drodze powrotnej do Pizy. I udało się! Ciekawa jestem, jak będzie wyglądało to miejsce za kilka – kilkanaście lat, gdy cyprysy staną się sporymi drzewami.

Widok z powyższego zdjęcia roztacza się z tego miejsca:


Chiesa di San Biagio z aleją starych cyprysów

Kościół, który do niczego w okolicy nie pasuje. Nad nim góruje stare i ładne miasteczko, wokół – pola i cyprysy. Naprawdę niezbyt naturalnie prezentuje się wyrastając nagle w swym ogromie pośród niczego, ale dojazd ma przedni! Właśnie przy Chiesa di San Biagio widzieliśmy najpotężniejsze cyprysy! Muszą być naprawdę stare. Droga prowadząca na przykościelny parking obsadzona jest gęsto tymi drzewami.

Widok z powyższego zdjęcia roztacza się z tego miejsca:


Dom na wzgórzu

Kolejny przypadkowo znaleziony widok na nieznane szerzej gospodarstwo. Warto wyczekać w tym miejscu chwili, gdy chmury zasłaniające okolicę na moment przepuszczą promienie słoneczne oświetlające dom i prowadzącą do niego obsadzoną cyprysami drogę.

Widok z powyższego zdjęcia roztacza się z tego miejsca:


Punkt widokowy w Vescona

Jeden z ostatnich widoków. W niedalekiej odległości od miejscowości Vescona znajduje się punkt z widokiem na znaczną część doliny. Po drugiej stronie drogi można też zobaczyć krajobraz ze znaczną domieszką różu pochodzącego od kwitnącej w maju esparcety. Panorama w tym miejscu prezentuje się następująco:

Widok z powyższego zdjęcia roztacza się z tego miejsca:


Kępa cyprysów w polu

Zielone pole kołyszące się kłosami jęczmienia delikatnie na wietrze, złowrogie chmury, z których co raz pokropiło, cisza i pustka… No może jedynie z tą pustką nie do końca tak było, bo towarzyszyło nam kilku fotografów z bardzo profesjonalnym sprzętem rozstawionym na statywach, ale mimo wszystko nikt nikomu w drogę nie wchodził i można było kontemplować jeden z bardziej znanych woków – samotną kępę cyprysów wyrastającą na niewielkiej górce tuż przy drodze prowadzącej do Montalcino.

Tu przy okazji wspomnę o pewnej ciekawostce – w Toskanii sadzono niegdyś kępy cyprysów z bardzo prozaicznego powodu. W regionie panował straszny głód i bieda, mieszkańcy więc w kępach takich drzew umieszczali grzędy pokryte lepką substancją pozyskaną z długiego gotowania owoców jemioły. Do żerdzi takich przyklejały się ptaki, które następnie były chwytane i… zjadane. Dzisiaj na szczęście cyprysy służą już chyba jedynie dekoracji.

Widok z powyższego zdjęcia roztacza się z tego miejsca:


Podzieliłam się z Tobą najpiękniejszymi moim zdaniem miejscówkami w Toskanii, jednak wiesz jaki jest najlepszy patent? Wynajmij samochód, dojedź do Val d’Orcia i… jedź przed siebie! Nie musisz trzymać się ściśle powyższej listy. Odkryj i swoje perełki! Tylko pamiętaj, by zabrać ze sobą aparat fotograficzny umożliwiający robienie zdjęć na zbliżeniu.

Toskańskie krajobrazy najpiękniej prezentują się oczywiście z rana, gdy skąpane są jeszcze w porannych mgłach lub wieczorem, gdy słońce chyli się ku zachodowi i oświetla je ciepłymi promieniami złotej godziny. Jednak i w ciągu dnia – nawet w porze najmniej korzystnej do robienia zdjęć – widoki są zniewalające!


Spodobał Ci się powyższy tekst? Polub go na Facebooku lub udostępnij, może komuś się przyda! Będzie mi również niezmiernie miło, jeśli zostaniesz tu ze mną na dłużej i pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Cztery kroki do udanego urlopu: wyszukaj lot...
... zarezerwuj nocleg... Booking.com
... wypożycz samochód...
... zminimalizuj swoją odpowiedzialność w razie uszkodzenia auta i ciesz się wyjazdem!

Powiązane teksty

Komentarze do: “Toskania: Val d’Orcia i najpiękniejsze widoki Toskanii”

  1. Przepiękne miejsca.
    Jeżdżę tam od kilku lat.
    Poniżej link do landszaftów z tamtej okolicy:
    https://500px.com/p/pwere/galleries/tuscany

    1. Monika Borkowska

      Bajeczne widoki i świetne zdjęcia!

  2. Super zdjęcia :) Koniecznie musimy się tam jak najszybciej wybrać :)

  3. Przepięknie! Jesteśmy od dawna zakochani w takich widokach! Toskania jest nie do opisania :)

Skomentuj