Sycylia: Necropoli di Pantalica – mniej znana atrakcja wyspy

Necropoli di Pantalica to póki co mniej znana atrakcja Sycylii. Jak tam dojechać? Czego spodziewać się po ogromnej nekropolii powstałej pomiędzy XIII a VII w. p.n.e.? I czy w ogóle warto się tam wybrać? Na to ostatnie pytanie mogę odpowiedzieć od razu – jeśli szukasz ciszy, spokoju i pięknych widoków – jak najbardziej warto uwzględnić to miejsce w swoim planie podróży!

Dzień 2, 21.01.2018 część 2/2

Z Syrakuz jedziemy prosto do mniej (jeszcze) znanej atrakcji Sycylii – Necropoli di Pantalica. Nie wiem tak do końca, co wpisać w nawigacji, pada więc na oznaczony na mapie parking Pantalica – Necropoli di Nord-Ovest. Jak się później okaże był to średni pomysł, bo nie z tej strony można podziwiać najlepsze widoki. Nie oznacza to oczywiście, że nie warto i tam zajrzeć, ale przy ograniczonym czasie lepiej wybrać główne wejście Pantalica – Necropoli Nord.

Necropoli di Pantalica to położone około 40 km od Syrakuz ogromne skupisko pozostałości głównie z czasów greckich i rzymskich. Doliczono się tutaj około 4000 grobowców (to ponoć najnowsze dane, starsze szacunki mówią aż o ponad 5000 grobów!) wyciętych w pionowych wapiennych skałach w pobliżu dawnych kamieniołomów. Większość z grot powstała pomiędzy XIII a VII w.p.n.e.

Pantalica – Necropoli di Nord-Ovest

Dojeżdżamy do maleńkiego parkingu pod zdziczałymi oliwkami i stamtąd jakąś zarośniętą ścieżką idziemy chwilę w dół. Widać, że mało kto się tu zjawia. Znaki kierują nas na Grotta Trovata. Gdy ścieżka znika, rzeczywiście trafiamy na kilka skalnych zagłębień, ale to nie to. Ścian z wykutymi w nich dziesiątkami grobowców jak nie było, tak nie ma. Odbijamy w drugą stronę (na szlak pieszy w kierunku Pantalica – Necropoli Nord) i właśnie tam widzimy z punktu widokowego pierwsze dziesiątki wykutych w pionowej skale grobowców. Są jednak dość daleko no i wciąż nie jest to to, o co nam chodziło. Znaki wskazują, że możemy iść do celu bodajże 2,5 km, ale oznacza to, że trzeba tu będzie wrócić po samochód. Ścieżka jest trochę śliska, darujemy sobie więc taki długi spacer. Wracamy do auta i postanawiamy nadrobić trochę drogi („jedynie” jakieś 30 km!), żeby podjechać do parkingu Pantalica – Necropoli Nord.

Necropoli di Pantalica odkrył i eksplorował w latach 1895 – 1910 włoski archeolog Paolo Orsi, grobowce splądrowane zostały jednak na długo przed jego badaniami. W większości grot chowano od jednej do siedmiu osób każdego wieku i płci. Wiele grobów było ponownie otwieranych w celach kolejnych pochówków. Co ciekawe z badań wynika, że średnia długość życia wynosiła w tamtych okresie raptem 30 lat!

Groby wyposażone były czasem w niewielki przedsionek znajdujący się przed główną komorą grobową, otwory z kolei pieczętowano kamieniami. Znalezione wewnątrz przedmioty umieszczane przy pochówki wraz ze zmarłymi – m.in. czerwone naczynia, metalowe przedmioty (sztylety), biżuteria – oglądać dziś można w Muzeum Archeologicznym w Syrakuzach. Znaczna ich część ma kwadratowe wejścia. Ciekawa jestem jak powstały – nie prowadzą do nich żadne schody. Niektóre zarastają roślinnością.

Pantalica to pięć cmentarzysk rozrzuconych na dość dużym obszarze:

  • Nekropolia Filiporto składająca się z prawie 1000 grobowców położonych na południowym-zachodzie. W tej części Necropoli di Pantalica odkryto również wyryty w skale obronny rów datowany na IV w. p.n.e.
  • Nekropolia Północno-Zachodnia będąca jedną z najwcześniejszych (XII-XI w. p.n.e.) – to właśnie tutaj dojechaliśmy w pierwszej kolejności. Trasa wiedzie do tego miejsca przez miejscowość Ferla.
  • Nekropolia Cavetta – tutaj znajdują się grobowce i pozostałości skalnych domów m.in. z okresu prehistorycznego. Można je zobaczyć z drogi.
  • Nekropolia Północna – to chyba najbardziej widowiskowy cmentarz złożony z około 1000 grobowców pokrywających bardzo strome zbocze nad rzeką Calcinara. Dojazd możliwy jest od strony miejscowości Sortino.
  • Nekropolia Południowa – ciągnie się wzdłuż rzeki Anapo przez ponad 1 kilometr i jest widoczna z dna doliny.

Znaleźć tu można także pozostałości po domach z okresu greckiej kolonizacji oraz fragmenty bizantyjskich budowli takie jak np. fundamenty Anaktoronu – pałacu książęcego. Data powstania Anaktoronu jest jednak kwestią sporną wśród badaczy – niektórzy z nich uważają, że była to budowla z czasów epoki brązu!

Jednak nie dla samych grobowców warto tu przyjechać. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na otaczającą przyrodę i krajobrazy roztaczające się z wielu miejsc po drodze.

Do Nekropolii Północnej docieramy w momencie, gdy słońce chowa się już powoli za górami. Dojazd zajął nam sporo czasu, bo trasa jest nieco pokręcona i można trafić na np. teoretycznie zamkniętą drogę. Czemu zamkniętą i czemu teoretycznie? Bo grozi osunięciem. Asfalt jest popękany, widać, że wkrótce ten fragment zjedzie po zboczu. Czy jednak ktokolwiek się tym przejmuje? Nie! Przed uszkodzoną częścią jezdni stoją znaki zabraniające wjazdu i tyle. Wszyscy oczywiście to ignorują. Dodatkowo trasa zajmuje nam trochę czasu, bo zatrzymujemy się przy każdym kwitnącym przy drodze migdałowcu. Dla tych drzew warto ruszyć na sycylijską prowincję! O kwitnieniu migdałowców jeszcze wspomnę, więc wróćmy do Pantalici.

Pantalica – Necropoli Nord

Główne wejście do Necropoli di Pantalica jest dość niepozorne. Uliczka, która prowadzi do tego miejsca, kończy się ślepo na niewysokim ogrodzeniu. Żadnych znaków – przez to wcześniej nawigacja pokierowała nas w niezbyt przejezdne osobówką wąskie polne dróżki.

Jesteśmy sami. Żadnych turystów, ani jednego auta. Jako że pozostało już niewiele dnia, musimy się spieszyć. Ścieżką prowadzącą obok drzew oliwnych i szarańczynu strąkowego zwanego karobem (z jego owoców wytwarza się m.in. słodycze oraz np. syrop na kaszel), docieramy w końcu w miejsce, z którego rzeczywiście roztaczają się widoki na całe mnóstwo wykutych w skałach grobów. Szybko orientujemy się, że parę chwil temu staliśmy na platformie widokowej naprzeciwko – ścianę z grobowcami mieliśmy tuż obok!

Ściemnia się, pora ruszać na kolejny nocleg. Czeka nas długa droga, ale na szczęście w większości po autostradzie. Widoków nie szkoda, bo i tak nic nie widać… Jedynie przez dłuższy czas gdzieś po prawej towarzyszy nam zarysowany cień Etny. Jej szczytu jednak nie możemy się dopatrzeć.

Droga do kwatery, w której spędzimy na Sycylii drugą noc, zająć ma nam jakieś 2 godz. 10 min. Tyle w teorii. Finalnie docieramy na miejsce po ponad 3,5 godz. Czeka nas po drodze sporo objazdów, robót czy po prostu zamkniętych dróg z niejasno wytyczonymi objazdami. Najgorzej jest w Agrigento. Zastępcza trasa poprowadzona została w taki sposób, że… robimy kółko. W końcu jakimś cudem udaje się nam wydostać z miasta – przejeżdżamy przy okazji obok celu kolejnego dnia: Valle dei Templi.

Bo czymże byłby wyjazd bez pizzy…

Nocleg mamy w Bed & breakfast Mediterraneo w Realmonte. Dobrze, że Internet w telefonie działa, bo inaczej chyba byśmy tego miejsca nie odnaleźli. Parkujemy pod jakimś piętrowym domem stojącym na krawędzi wysokiej skarpy. Drzwi otwarte, słychać śmiechy. Wchodzę, trudno – jeśli to nie tu, to najwyżej mnie ktoś przegoni. W środku kręci się mężczyzna, przygotowuje sobie kolację. Okazuje się, że to Diego – nasz gospodarz. Teoretycznie mieliśmy w warunkach rezerwacji podane, że po angielsku dogadamy się bez problemu. Praktycznie – Diego więcej mówi do nas po włosku niż po angielsku. Jest trochę roztrzepany, nieogarnięty wręcz. Ale dodaje mu to sporo uroku, dzięki czemu traktujemy kolejne nieporozumienia ze śmiechem. Diego pokazuje nam pokój – dużo miejsca, widok na oddalone morze… Jest dobrze. Tylko strasznie zimno! Włączamy klimatyzację – to jedyny sposób ogrzewania – i ruszamy na kolację do pobliskiej miejscowości, w której to Diego polecił nam restaurację Baia.

To był strzał w dziesiątkę! Na wspomnienie, że jesteśmy od Diego, na dzień dobry otrzymujemy małe czekadełka w postaci kremu z marchwi i frittaty z kwiatem brokuła. I mała grzaneczka do tego. Zamawiamy z menu dwie pizze – sicilianę z anchois, czosnkiem i oliwkami oraz firmową Baia z bakłażanem i wieprzowiną. Do tego lokalne sycylijskie piwo. Pyszności!

Siedzimy w oszklonej sali. Dobrze, że nie na powietrzu – pogoda płata nam trochę figle. Tym razem zerwał się bardzo nieprzyjemny wiatr. O ile w ciągu dnia bez problemu można było chodzić na krótki rękaw, tak teraz sweter ledwo starcza.

Z pełnymi brzuchami wracamy do cudownie nagrzanego pokoju. Śmiechy w budynku koło 23:00 ustają, miasteczko kładzie się spać. Już nie mogę się doczekać kolejnego dnia i kolejnych niespodzianek, które zgotuje nam nasz gospodarz i Sycylia.

Spodobał Ci się powyższy tekst? Polub go na Facebooku lub udostępnij, może komuś się przyda! A może szukasz inspiracji do zaplanowania swojego kilkudniowego wyjazdu? Zajrzyj koniecznie do pozostałych części relacji!

Cztery kroki do udanego urlopu: wyszukaj lot...
... zarezerwuj nocleg... Booking.com
... wypożycz samochód...
... zminimalizuj swoją odpowiedzialność w razie uszkodzenia auta i ciesz się wyjazdem!

Powiązane teksty

  1. Giudi

    Bardzo ciekawe miejsce! Kolejnym razem sprawdzę osobiście. Ściana z grobowcami robi wrażenie… Sycylia pełna jest zachwycających miejsc i wybornych smaków!

  2. Mam w planach Pantalikę. Wstępnie też myślałam, żeby to zrobić jak wy czyli na własną rękę, ale jak zaczęłam patrzeć na mapy i analizować możliwości dojazdu, zrezygnowałam i zdecydowałam się zapłacić parę euro i pójść z przewodnikiem.
    Bardzo zachęcająca dokumentacja fotograficzna.
    Pozdrawiam

  3. Ekstra! Najfajniejsze są nieoczywiste miejsca, w miejscach już zupełnie pospolitych.

    1. Monika Borkowska

      Co ciekawe wstęp jest tam darmowy!

  4. Warto wiedzieć, że na Sycylii są takie nieodkryte przez rzeszę turystów niesamowite miejsca jak to. Też zapisuję sobie do notatnika, żeby nie zapomnieć. :)

    1. Monika Borkowska

      Jeśli lubisz spacery połączone z lekkim trekkingiem, to zaplanuj sobie trochę więcej czasu na niespieszne odkrywanie tamtejszych krajobrazów ;)

  5. Uwielbiam takie ciche i piękne miejsca! Nieoczywiste atrakcje bardzo często są atrakcyjniejsze niż standardowe punkty do zobaczenia. Zapisuję sobie na przyszłość to miejsce. Pozdrawiam!

    1. Monika Borkowska

      Na brak ciszy nie można tam narzekać ;) Podejrzewam, że przed południem można spotkać na szlakach kilka osób, ale na pewno nie będą to tłumy. Tak więc warto się wybrać w tamte strony dla chwili odpoczynku od gwarnych miasteczek :) Również pozdrawiam!

Skomentuj