Dzień 6, 01.05.2014 – WIJK AAN ZEE – AMSTERDAM – HAARLEM – WIJK AAN ZEE
Drugi dzień w Amsterdamie rozpoczęliśmy od jednego z oryginalniejszych muzeów – Venus Tempel Sex Museum. Jest to najstarsze muzeum, które zajmuje się tematyką płci i seksu w ujęciu historycznym. Wszystkie prezentowane tam zbiory zostały osobiście zebrane przez właścicieli, część eksponatów można uznać za antyki. W trakcie zwiedzania parteru lepiej uważać, bo z ciemnego kąta może wyskoczyć na nas „urocza” niespodzianka, której zdjęcie znajdziecie poniżej (nr 4) ;) Jeśli ktoś myśli, że obecne czasy są rozwiązłe i bezpruderyjne, powinien się tam wybrać. Sporym zaskoczeniem może być podejście do erotyki z np. roku 1900. Do muzeum możemy wybrać się w godzinach od 9:30 do 23:30, wstęp kosztuje 4 euro za osobę dorosłą.
W Holandii popularnym fast foodem są frytki. Do frytek można dobrać najróżniejsze sosy, ja skusiłam się na porcję z sosem curry i ketchupem. Palce lizać ;)
W Amsterdamie znajduje się muzeum Anne Frank Huis. Ostatnio często w mediach natykam się na temat Anny Frank. Była ona dziewczyną, której przyszło żyć w Holandii w czasie hitlerowskiej okupacji. W Amsterdamie wprowadzono liczne obostrzenia antyżydowskie, dlatego Anna przez dwa lata ukrywała się w jednym z domów w kryjówce znajdującej się na górnych piętrach jednej z kamienic nad kanałem. Wejście do kryjówki było ukryte za ruchomym regałem z książkami. Anna przez cały okres ukrycia pisała pamiętnik, w którym zawarła wszystkie swoje przemyślenia i przeżycia. Rodzina Frank została zdradzona i cała ósemka mieszkańców sekretnego aneksu trafiła do obozu koncentracyjnego. Annie nie udało się przeżyć, zmarła na krótko przed zakończeniem wojny, gehennę obozu przeżył jedynie jej ojciec, który w 1947r. opublikował zapiski córki. Dom zachował się praktycznie w takim stanie, w jakim znała go Anna. Niestety nie udało nam się wejść do środka, mimo wczesnych godzin końca kolejki nie było widać, zakręcała daleko od muzeum.
Po drugiej stronie kanału można zwiedzić dwa małe muzea – muzeum tulipanów i sera. Wybraliśmy się do tego drugiego. Tak naprawdę jest to sklep, który w swojej piwnicy prezentuje niewielkie zbiory na temat serowarstwa. W kąciku znajdują się tradycyjne holenderskie koszule i spódnice, można zapozować do zdjęcia z dużą gomułą sera. Sam sklep jest świetnie wyposażony. Standardowo można spróbować każdego dostępnego rodzaju, ponadto obsługa odpowie na wszystkie pytania.
W holenderskiej stolicy znajdziemy stary wiatrak nazwany De Gooyer. Najprzyjemniej dostać się do niego rowerem. W bliskiej odległości od muzeum Anny Frank znajduje się niewielka wypożyczalnia. W ofercie mają rowery z i bez przerzutek. My zdecydowaliśmy się na tę drugą opcję. Wynajęcie roweru na 4 godz. kosztowało 10 euro od osoby. Dojazd do wiatraka nie jest trudny, ze względu na bardzo dużą ilość ścieżek rowerowych jazda jest przyjemna. Wiatrak De Gooyer zbudowany został w XVIIIw. by mielić kukurydzę. Wiatrak nie jest udostępniony do zwiedzania, ale w każdą pierwszą sobotę miesiąca, gdy tylko odpowiednio wieje, można zobaczyć że nadal sprawnie działa. W De Gooyer znajduje się niewielki browar. Niegdyś w Amsterdamie funkcjonowało wiele wiatraków, obecnie jest ich już tylko 10 (otwarty dla zwiedzająych Van Sloten z 1847r., 1100 Roe z 1674r., najstarszy 1200 Roe z 1632r., De Bloem z 1878r., De Hoop, De Admiral z 1792r., Gaaspermolen, Riekermolen z 1636r. oraz Biutenveldert – ten ostatni często pojawiał się na szkicach Rembrandta).
W dzielnicy Jordaan można podziwiać zadbane łodzie mieszkalne. Jest to obecnie najmodniejsza dzielnica mieszkalna w Amsterdamie.
W linii prostej na południe od Centraal Station, na placu Dam wzniesiono Nationaal Monument – pomnik ku czci ofiar II wojny światowej. Rzeźba została odsłonięta w Dniu Pamięci Narodowej 4 maja 1956r.
Kolejną atrakcją Amsterdamu, którą udało nam się odwiedzić jest targ Albert Cuypmarkt, na którym handluje się nieprzerwanie od 1904r. Obecnie jest to największe, najtańsze i najbardziej znane targowisko w Amsterdamie. Nazwa targu wzięła się od nazwiska holenderskiego pejzażysty, Alberta Cuypa. Na ok. 325 straganach znaleźć można ryby, drób, owoce z całego świata, warzywa, ubrania, obuwie, tekstylia, artykuły domowego użytku oraz kwiaty. W godzinach popołudniowych sprzedawcy chcąc pozbyć się oferowanych towarów żywnościowych, wyprzedają je po niższej cenie. Jako że jest to targ, koniecznie trzeba się targować.
Tym razem na Albert Cuypmarkt padło na smażone w panierce omułki.
Amsterdam tak jak każde większe zachodnie miasto, ma swoje Chinatown.
Holandia słynie nie tylko z legalnej prostytucji, ale także z zalegalizowania narkotyków. Co rusz można znaleźć słynne coffee shopy, a w specjalnych sklepach sprzedawane są ciasteczka z dodatkiem konopi. Nie wydaje mi się, żeby były to konopie indyjskie, raczej będą to konopie siewne (przemysłowe), ale w Holandii można się wszystkiego spodziewać ;) W jednym ze sklepów z serami wypatrzyłam także ser z konopiami. W smaku był dość ciekawy, odrobinę kwaskowaty z delikatnym grzybowym posmakiem.
Wracając z Amsterdamu, postanowiliśmy wpaść na chwilę do Haarlemu. Duże wrażenie robi Grote Kerk (St. Bavokerk), kościół jest naprawdę ogromny. Kościół został wzniesiony w latach 1400-1550, obecnie utrzymuje się z wynajmu domów i sklepów przylegających do południowej elewacji świątyni zbudowanych w XVIIw. .
W trakcie powrotu do Wijk aan Zee udało mi się uchwycić samolot PLL LOT startujący z lotniska Schiphol.

Rocznik 86. Zarażona podróżniczym bakcylem od ponad 25 lat, raczej bez szans na wyleczenie. Lubiąca ciepełko miłośniczka Azji Południowo-Wschodniej oraz paradoksalnie… Islandii. W wolnej chwili zajmuje się swoimi pozostałymi pasjami jakimi są rośliny owadożerne oraz amatorsko fotografia.
Super wpis! Wybieram się na święta do Amsterdamu i szukam inspiracji. Jesteś już kolejna osobą która poleca te muzeum sexu. Chyba coś w tym musi być :)