Mój filmowy debiut! Zamek w Liwie i okolice z lotu ptaka

Przez lata podróżowania i dokumentowania wyjazdów przetestowałam już różne sprzęty – aparaty kompaktowe, mniej lub bardziej profesjonalne lustrzanki, kamery… Wszystko jednak odbywało się z poziomu ziemi (lub ewentualnie z wysokości punktu widokowego). Przyszedł czas na kolejne zmiany! Zaczynam podbój powietrza :) Na mój pierwszy pilotażowo-montażowy raz poszedł zamek w Liwie. 

Jeszcze do niedawna wierna byłam lustrzance, bez której w ogóle nie było mowy, żebym ruszyła w jakąkolwiek – nawet najbliższą – podróż. Z czasem do lustrzanki dołączył niewielki wodoodporny kompakt, dzięki któremu podglądać mogłam życie podwodne. W pewnym momencie jednak mój kręgosłup powiedział „dość”. Spory aparat w zestawie z uniwersalnym obiektywem z dużym zakresem ogniskowych ważył tyle, że po całym dniu biegania z miejsca na miejsce czułam ból pleców. Zaczęłam rozglądać się za czymś mniejszym. Gdy lustrzanka ze względu na spore zużycie zaczęła odmawiać posłuszeństwa, nadszedł moment decyzji. Padło na bezlusterkowca, który pozwolił ograniczyć i wagę bagażu i zajmowane w nim miejsce. To było to!

Pierwszy lot!

Co prawda brakuje mi dawnych możliwości zoomu, a i jakość zdjęć jest ciut gorsza, ale komfort użytkowania spowodowany przez mniejszą wagę sprzętu jest nieporównywalny. Ograniczyłam sprzęt, wciąż jednak tęsknym wzrokiem patrzyłam w powietrze i wzdychałam, gdy oglądałam ujęcia z dronów. Sporo czasu potrzebowałam na decyzję o zakupie, ale nadszedł ten moment. Miejsca w plecaku znów będzie mniej, bo oto na kolejne wyjazdy zabierać będę ze sobą pewne fruwające maleństwo. Maleństwo z całkiem przyzwoitymi możliwościami! Dzięki niemu powstał poniższy film. Mój pierwszy!

W momencie, gdy podróże lotnicze podlegają zmieniającym się ograniczeniom (i co za tym idzie najróżniejszym stresom związanym z niespodziewanym odwoływaniem wyjazdu lub ryzykiem odbywania kwarantanny), chociaż w ten sposób będę mogła w dowolnym momencie wzbić się w powietrze i spojrzeć na okolicę z lotu ptaka. Bo z góry wszystko wygląda inaczej.

Pierwszy lot odbyłam w okolicy zamku w Liwie. Nigdy nie miałam do czynienia z pilotowaniem drona, ani też z montażem filmów, także będę wdzięczna za wyrozumiałość ;) Kręcenie filmów to jednak nie wszystko. Z pozycji zawieszenia na kilkudziesięciu metrach nad ziemią mogę robić też zdjęcia. Już nie mogę się doczekać kolejnej podróży!

Zamek w Liwie

Zamek w Liwie powstał na lewym brzegu rzeki Liwiec na polecenie Janusza I Starszego, księcia mazowieckiego. Gotycko-renesansowa warowna budowla, której budowa zlecona została przez 1429 rokiem, doświadczyła dość burzliwej historii. Warto tu wspomnieć chociażby spalenie jej w 1657 roku przez wojska szwedzkie. Kolejne zniszczenia z rąk Szwedów miały miejsce w 1700 i 1703 roku. Długie lata zamek pozostawał w ruinie – co ciekawe prace budowlane rozpoczęte zostały przez Niemców w czasie II wojny światowej.

Stało się tak dlatego, że władze okupacyjne zostały wprowadzone w błąd odnośnie pochodzenia zamku. Niemcy sądzili, że zamek ma krzyżackie korzenie, stąd też cegły, które miały posłużyć jako budulec obozu w Treblince, wróciły do Liwa. Rozpoczęto prace mające na celu odbudowanie wieży. Niestety prawda wyszła na jaw i prace przerwano. W latach 19571961 staraniem Mariana Jakubika, Jana Klemma i Eugeniusza Leszczyńskiego odbudowano dwór kancelarii starościńskiej. W 1963 w budynku powstało Muzeum-Zbrojownia.

Żółta Dama

Z zamkiem w Liwie związane jest kilka legend, w tym ta o Żółtej Damie. W zamkowych komnatach żyła niegdyś Ludwika z Szujskich Kuczyńska, małżonka liwskiego kasztelana – niejakiego Marcina Kuczyńskiego. Mężczyzna ofiarował żonie brylantowe pierścienie, jednak biżuteria w dziwny sposób zaginęła. Zazdrosny małżonek posądził kobietę o podarowanie pierścieni kochankom, co nie było zgodne z prawdą. Gdy uwięziona kobieta została ścięta na głazie znajdującym się na zamkowym dziedzińcu, przypadkiem w sroczym gnieździe odnaleziono zaginione skarby. Od tamtej pory zjawa odziana w brunatną suknię i żółty czepiec z woalem w tym samym kolorze snuje się po zamkowych korytarzach przekonując napotkane osoby o swojej niewinności.


Spodobał Ci się powyższy tekst? Polub go na Facebooku lub udostępnij, może komuś się przyda! Będzie mi również niezmiernie miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Cztery kroki do udanego urlopu: wyszukaj lot...
... zarezerwuj nocleg... Booking.com
... wypożycz samochód...
... zminimalizuj swoją odpowiedzialność w razie uszkodzenia auta i ciesz się wyjazdem!

Powiązane teksty

One Thought to “Mój filmowy debiut! Zamek w Liwie i okolice z lotu ptaka”

  1. Świetnie Pani Moniko. Pierwsze koty za płoty. Gratuluje.

Skomentuj