Skąd pochodzę? wydawać by się mogło, że odpowiedź na to pytanie jest oczywista. Z Polski, no bo skąd indziej? Tu się urodziłam, tu się wychowałam. Stąd pochodzą moi przodkowie. Polakami są moi rodzice, Polakami byli moi dziadkowie, pradziadkowie, pra-pra-pra-pradziadkowie. W drzewie genealogicznym udało mi się doszukać przodków bodajże do 9 linii wstecz – całkiem daleko, prawda? Wszyscy znalezieni krewni byli Polakami, płynęła w nich słowiańska krew. Ale czy na pewno tylko słowiańska? Pytanie to nurtowało mnie już od długiego czasu.
Przez długi czas nic z tym nie zrobiłam. Wyjaśnienie tej kwestii leżało gdzieś tam w mojej podświadomości, wpisałam je nawet na listę marzeń (jakby nie patrzeć w pewien sposób i podróżniczych), jednak nic poza tym. Przypomniałam sobie o nim niedawno, jak na mojego maila wpadła wiadomość (newsletter z portalu, na którym prowadzę swoje drzewo genealogiczne) z reklamą. Przytaczać pełnej treści owej wiadomości nie będę, ale brzmiała ona mniej więcej tak: chcesz się dowiedzieć, skąd Ci rogi wyrosły? Zamów pakiet do sprawdzenia DNA. No to zamówiłam. A że jeszcze była promocja, to i mężowi pakiet się zamówił. Taki tam prezent świąteczny.
Genealogiczny test DNA
Przesyłka przyszła bodajże w ciągu 2 tygodni od jej zamówienia. Z Ameryki. Hohoho… Postępując zgodnie z załączoną instrukcją przygotowałam dwie wymagane próbki (na wszelki wypadek muszą być dwie, jakby się coś z jedną jakimś cudem nie powiodło) i wysłałam paczkę z powrotem do Stanów. W międzyczasie przez kilka bolesnych wydarzeń z końca 2018 i początku 2019 roku zdążyłam o niej zapomnieć. Dzisiaj jednak przesyłka o sobie przypomniała, bo oto na moją skrzynkę wpadł kolejny mail. Tym razem… z wynikami! Wiadomość otwierałam z nieukrywaną ciekawością. Ręce mi trochę drżały, gdy prezentacja ruszyła.
Wyniki
Nie było zaskoczeniem, że głównie pochodzę z Europy Wschodniej. Ale nie tylko. Jeśli wierzyć wynikom (a chyba raczej w większym stopniu należałoby, bo to w końcu moje DNA!), jestem w znacznej mierze także… Bałtką. I to w ponad 25%! Do tego w części Bałkanką (6,6%), Irlandką/Szkotką/Walijką (6,6%) a także w niewielkim procencie (3%) … Finką!
Ok, wszystko pięknie. Tylko ja się pytam, gdzie w tym wszystkim krew Wikingów?! Sądziłam, że może te wyniki chociaż trochę wyjaśnią moją miłość do Islandii, ale nic takiego się nie zadziało. 3% genów Finów to jednak trochę za mało. Poza tym Finlandia krainą Wikingów raczej nie była.
Ile to kosztowało?
Zapewne zapytasz, gdzie i za ile zrobiłam badania. W uzyskaniu odpowiedzi na temat mojego genetycznego pochodzenia pomogła firma MyHeritage, w której to już od kilku lat wyszukuję swoich krewnych i buduję własne – pokaźne już – drzewo genealogiczne. Za pakiet w akcji promocyjnej zapłaciłam 59$. Standardowa cena wynosi 79$, jednak promocje zdarzają się bardzo często. Przy zamówieniu jednego pakietu należy doliczyć 15$ kosztów wysyłki (jest bezpłatna przy zakupie minimum dwóch zestawów).
Firma MyHeritage w zakresie badań genetycznych współpracuje z wieloletnim liderem na rynku badań genealogii prowadzonych za pomocą DNA – Family Tree DNA (właśnie ta firma polecana jest w przypadku genealogicznych poszukiwań przez autora bloga genetycznageneaologia.pl). Family Tree DNA znane jest także ze współpracy z National Geographic nad wielkim Projektem Genograficznym. Zgodnie z zapewnieniami MyHeritage oraz Family Tree DNA wszystkie informacje są ściśle poufne i nigdy nie zostaną udostępnione osobom niepowołanym.
Czy warto wierzyć otrzymanym wynikom?
Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć. W moim przypadku rezultaty testów okazały się zaskakujące, ale przyznam, że nigdy nie znalazłam informacji na temat dokładnego pochodzenia moich pra-przodków. Jednak Diana z bloga naszmalyswiat.pl uczestnicząc w tych samych badaniach potwierdziła, że w znacznej mierze jej wyniki zgadzają się z tym, o czym wiedziała już wcześniej. Moim zdaniem 100% pewności nie będziesz mieć, ale wychodzę z założenia, że pomijając drobne odchylenia, badanie daje naprawdę spory wgląd w etniczne pochodzenie każdego, kto przeprowadził test.
Nie jest to reklama ani wpis sponsorowany – zwyczajnie chciałam się podzielić odkryciem ;)

Rocznik 86. Zarażona podróżniczym bakcylem od ponad 25 lat, raczej bez szans na wyleczenie. Lubiąca ciepełko miłośniczka Azji Południowo-Wschodniej oraz paradoksalnie… Islandii. W wolnej chwili zajmuje się swoimi pozostałymi pasjami jakimi są rośliny owadożerne oraz amatorsko fotografia.
Testy DNA pochodzenie etniczne badają nasze pochodzenie na przestrzeni kilkuset lat kilku czy kilku tysięcy lat. Polska była najeżana przez Wikingów i Szwedów. Niemców i Tatarów. W wojnie 30 letniej przemieszało się pół europy. A co do Aszkenazyjskiego pochodzenia to przecież od czasów królowej Bony zamieszkują Polskę Żydzi którzy w części zasymilowali się z Polakami
Warto wziąć pod uwagę, że można wyciągnąć wyniki z MyHeritage i wrzucić je na inne serwisy które oferują więcej informacji.
Hmm, a ja sie zastanawiam nad prawdziwoscia takich wynikow. Akurat kolezanka sobie robila niedawno i miala korzenie w identycznych miejscach co ty, nie pamietam tylko jak to procentowo wypadalo. Mnie juz by chyba sama reklama w skrzynce zastanowila…
My Heritage to firma-portal, w której już od lat mam konto z moim drzewem genealogicznym, przesyłają mi czasem swoje newslettery więc i stąd reklama. To nie żaden SPAM, nie była to przypadkowa korespondencja ;) Z kolei współpracująca z nimi firma Family Tree DNA pracowała wraz z National Geographic nad wielkim Projektem Genograficznym. Koleżanka znając swoje azjatyckie korzenie zrobiła ten test i rzeczywiście jej to potwierdził, więc ja jednak raczej wierzę w te wyniki :)
Podróżowisko.pl ja tez mam niepolskie korzenie wiec ciekawa jestem czy gdybym taki test zrobila czy by sie to potwierdzilo
Sama myślałam o tym, ale gdzieś trafiłam na jakąś dyskusję no i mam wątpliwości co to później z tym moim DNA będzie…
Teoretycznie ma być przechowywane z bezpieczny sposób, bez udostępniania danych osobom trzecim, ale wiadomo… Nigdy niestety nie ma się pewności w 100% :/ Jednakże z drugiej strony – szastamy naszym DNA na prawo i lewo. A to włosy wypadają, a to naskórek się złuszcza… ;) Ja postanowiłam zaryzykować i zaufać tym dwóm firmom, jednakże chyba dodam parę słów na ten temat w tekście.
Ciekawe. Pozdrawiam.
Strasznie fajna sprawa
Prawda? :D Pozostaje co prawda nieco nieufności, czy na pewno te wyniki są prawdziwe, ale z drugiej strony… Znam dziewczynę, która zrobiła test znając mniej więcej swoje korzenie i rzeczywiście rezultaty w znacznej mierze pokryły się z tym, czego się spodziewała.
Ja teoretycznie też mam wszystkich przodków z Polski, ale ciekawe jakie by mi wyszły „domieszki” ;)