Sri Lanka była moim marzeniem już od dawna – udało mi się je zrealizować w styczniu 2015 roku. Poszczególne fragmenty relacji z wyprawy na trasie Polska – Serbia – Zjednoczone Emiraty Arabskie – Sri Lanka – Węgry znajdziesz pod linkami poniżej. Może nasz plan podróży po Sri Lance przyda się także Tobie?
WSTĘP:
DZIEŃ 1 – 15.01.2015
- WARSZAWA – BELGRAD:
DZIEŃ 2 – 16.01.2015
- BELGRAD – ABU ZABI – KATUNAYAKA:
Nocleg: Villa Daisy w Katunayaka – skromnie, ale z duszą. Dobre śniadanie, które można zjeść w ogrodzie. Cicha i spokojna okolica trochę na uboczu.
DZIEŃ 3 – 17.01.2015
- KATUNAYAKA – PINNAWALA – DAMBULLA:
- część 1 – Pierwsze chwile na wyspie
- część 2 – Pierwsze spotkanie ze słoniem
Nocleg: Ranmal Tourist Inn w Dambulli – czysto, skromnie, niedaleko od wykutych w skałach świątyń, czyli głównej atrakcji miasta, ale uwaga na karaluchy. Pod drzwiami są dziury, którymi robale mogą przedostać się z zewnątrz.
DZIEŃ 4 – 18.01.2015
- DAMBULLA – AVUKANA – ANURADHAPURA – TRINCOMALEE:
Nocleg: Hotel Oshin w Trincomalee – o matko z córką… Ten obiekt rezerwujcie tylko wtedy, kiedy chcecie doświadczyć ekstremalnych noclegowych wrażeń. Do wyboru mieliśmy tani (10$ ze śniadaniem) pokoik z tyłu ogrodu lub droższy – w głównym budynku. Opcja droższa – pokój zagrzybiony, śmierdzący pleśnią na kilometr, opcja tańsza – pokój brudny, odrapany, obok kwater miejscowych robotników. Plusem jest, że nie musicie obawiać się pogryzienia przez robale – na miejscu są liczne gekony!
DZIEŃ 5 – 19.01.2015
- TRINCOMALEE – POLONNARUWA – GIRITALE – SIGIRIYA:
- część 1 – Pierwsze spojrzenie na Ocean Indyjski
- część 2 – Polonnaruwa – druga stolica
- część 3 – Świat widziany z grzbietu słonia
Nocleg: Peacock Lodge w Sigiriya – bajka! Wspaniała obsługa, drink powitalny na dzień dobry, schludnie, czysto i wygodnie. Gospodarz przygotował nam pyszne lokalne śniadanie na niedokończonym jeszcze wtedy balkonie – widok na dżunglę o poranku – coś niesamowitego! Oceny dla tego obiektu są jak najbardziej zasłużone.
DZIEŃ 6 – 20.01.2015
- SIGIRIYA – MATALE – KANDY:
- część 1 – Wspinaczka na lwią skałę
- część 2 – Ogrody przypraw w Matale
Nocleg: Forest View Holiday Home w Kandy – przemiła właścicielka, dobre śniadanie, małpy ganiające się po dachu, brak komarów, ładne widoki. Minusy – problemy ze spłuczkami w toaletach, nasz kierowca miał drobne problemy, żeby tam trafić. Ale ogółem miejsce warte uwagi!
DZIEŃ 7 – 21.01.2015
- KANDY – PERADENIYA – NUWARA ELIYA:
- część 1 – Ząb Buddy
- część 2 – Sari, szafiry i kamienie księżycowe
- część 3 – Latające lisy w Peradeniya
Nocleg: Redwood Inn w Nuwara Eliya – nasz najdroższy nocleg. Ale czy najlepszy? Niekoniecznie. Pokoik malutki, chyba najmniejszy, jaki w ogóle mieliśmy na Sri Lance. Mieliśmy rezerwację innego, ale przydzielono go dwóm Chińczykom, którzy przyjechali przed nami. Za to widoki, śniadanie i dzieci właścicieli zajmujące się gośćmi – mocno na plus!
DZIEŃ 8 – 22.01.2015
- NUWARA ELIYA – ELLA – TISSAMAHARAMA:
Nocleg: Nature Resort w Tissamaharama – pomocna, choć zdystansowana obsługa. Jeśli nie ma się zarezerwowanego fotograficznego safari w którymś z parków, bez problemu pomogą. Gdy trzeba drakońsko rano wstać otworzą drzwi i jeszcze śniadanie dadzą na drogę. Czysto i przyjemnie.
DZIEŃ 9 – 23.01.2015
- TISSAMAHARAMA – YALA NATIONAL PARK – MULKIRIGALLA – TANGALLE:
- część 1 – Safari w lankijskim wydaniu
- część 2 – Znów nad oceanem
Nocleg: Golden Lodge w Tangalle – nie mam do czego się przyczepić. Wszystko jak najbardziej ok, bardzo pomocni i mili właściciele, dobra lokalizacja w odległości krótkiego spaceru od plaży. Bezpieczna okolica.
DZIEŃ 10 – 24.01.2015
- TANGALLE – HUMANA BLOWHOLE – DONDRA – MATARA – MIRISSA:
Nocleg: The Spring Holiday w Mirissie – i tu mam bardzo mieszane uczucia. Może zacznę od konkretów – pokój w domu lankijskiej rodziny. Bogato nie jest, ale miejsce czyste i bez towarzystwa w nocy w postaci wielonogich stworów. Kawałek do centrum Mirissy, ale da się przejść. Właścicielka wraz z rodziną bardzo miła i pomocna, mogą zorganizować rejs na wieloryby. Moje wątpliwości budzi fakt, że oskubano nas na większą kwotę, niż podana była w rezerwacji. Jednak atmosfera pobytu była tak dobra (właścicielka chwaliła się nam nawet swoją kolekcją roślin doniczkowych na dachu usilnie próbując nas namówić na zabranie jednej z nich jako pamiątki), że możemy przymknąć oko na tą kosztową niespodziankę.
DZIEŃ 11 – 25.01.2015
- MIRISSA – polowanie na wieloryby – KOGGALA – AHANGAMA – MIRISSA:
- część 1 – O tym, jak pierwszy raz w życiu widziałam wieloryba
- część 2 – Wizyta w fabryce herbaty
Nocleg: The Spring Holiday w Mirissie – opis: patrz wyżej
DZIEŃ 12 – 26.01.2015
- MIRISSA – GALLE – HIKKADUWA – PERALIYA – AMBALANGODA – BALAPITIYA – KOSGODA – WADDUWA:
- część 1 – Młode pary w kolonialnym krajobrazie Galle
- część 2 – Rafa koralowa
- część 3 – Kopalnia kamieni szlachetnych i magiczne maski
- część 4 – River safari
- część 5 – Wylęgarnia żółwi
Nocleg: Larn’s Villa Apartment & Hotel w Wadduwie – specyficzne miejsce na uboczu, tuż przy plaży. Cisza, spokój, basen w ogrodzie. Właściciele wycofani, ciężko było nam nawiązać z nimi kontakt. Po ścianach ganiają gekony, więc raczej nie ma obaw o karaluchy czy inne stwory. Tuż obok znajdowała się pusta działka – jak się okazało stały tam niegdyś zabudowania, ale zniszczyło je tsunami.
DZIEŃ 13 i 14 – 27-28.01.2015
- WADDUWA – KOLOMBO – ABU ZABI – BELGRAD – BUDAPESZT:
Nocleg: Mandy Rooms w Budapeszcie – tanio, czysto, w świetnej lokalizacji – czego chcieć więcej? Całe mieszkanie było tylko i wyłącznie dla nas!
DZIEŃ 15 – 29.01.2015
Nocleg: Mandy Rooms w Budapeszcie – opis: patrz wyżej
DZIEŃ 16 (BUDAPESZT – WARSZAWA) – 30.01.2015:

Rocznik 86. Zarażona podróżniczym bakcylem od ponad 25 lat, raczej bez szans na wyleczenie. Lubiąca ciepełko miłośniczka Azji Południowo-Wschodniej oraz paradoksalnie… Islandii. W wolnej chwili zajmuje się swoimi pozostałymi pasjami jakimi są rośliny owadożerne oraz amatorsko fotografia.
Cześć. Mam kila sprzecznych informacji o cenach atrakcji na SriLance. Nie chodzi o ich wysokość tylko o walutę. W Lonely Planet ceny podawane są na przykład w dolarach. Jak rezerwowałem nocleg na Booking to dostałem info, ze na miejscu będę płacił w dolarach. To trochę bez sensu. Jak to właściwie jest bo nie wiem czy mam brać dolary i martwić się, że nie będą mieli wydać, czy tak naprawdę ceny wszędzie są w w LKR i tylko dla uproszczenia piszą o tych dolarach. Pytam bo od tego zależy ile mam miec LKR a ile dolarów.
Cześć! W wielu miejscach można (a przynajmniej można było w trakcie naszej podróży) płacić za noclegi i wejściówki tak w rupiach jak i w dolarach, więc jeśli cena podana jest w $ – tak też możesz uiścić należność. Ale najlepiej będzie, jak sobie przeliczysz, co jest dla Ciebie bardziej opłacalne. Może się zdarzyć, że płacąc w dolarach, otrzymasz resztę w lankijskiej walucie. Pozdrawiam!
Chyba wolę płacić w lokalnej walucie niż się martwić po jakim kursie wydadzą mi resztę.
Mam pytanie co do komarów i dengi – jak sprawa z tym wygląda? wiem, że moskitiery, Muggi itd., ale czy sprawa serio wygląda poważnie? :|
Sri Lanka jest względnie bezpieczna jeśli chodzi o malarię, niestety gorzej jest ze wspomnianą dengą. Lepiej stosować środki bezpieczeństwa chociażby dla własnego komfortu psychicznego. Niby mnie kilka komarów ugryzło (zignorowałam kilka razy spryskanie się środkiem na te małe potwory) i niczego nie zlapałam, ale nigdy nie wiadomo, czy nie trafi się na jakiegoś fruwającego nosiciela wirusa
Hej.
Planujemy wypad na Sri Lankę i tak na tym Twoim budżetem się zawiesiłem.
Chyba coś nie tak :).
W sumie 2300zł/os.
W tym 1360zł/os loty (chyba, że nie na osobę).
11 dni z kierowcą po 55 USD/dzień = około 2240zł -> 1120zł/os.
Więc wychodzi, że na miejscu na 11 dni wydaliście… Ekhm. Zarobiliście.
180zł :).
Bardziej prawdopodobne, choć z tego co zdążyłem wyczytać dalej mało prawdopodobne ze względu na koszmarnie drogie bilety wstępu do różnych miejsc, że na miejscu wydaliście 2300 (bez wiz, kierowcy z samochodem i lotów). Wtedy ok :). Lekko licząc – same wejściówki (w tym rejsy itd.) to ponad 800zł.
Mylę się?
2300 zł wyszło nam tak jak wyszczególniłam za: loty, wizę, wszystkie noclegi i całe wyżywienie. Kierowca oraz wejściówki to już oddzielny koszt :) Transportu i biletów wstępu nie wliczyłam do ogólnej, podstawowej kwoty, bo są to już bardzo indywidualne wydatki. Miało to służyć podkreśleniu, że jeżeli nie planuje się wynajmowania auta z kierowcą oraz nie chce się wchodzić wszędzie, gdzie popadnie, to trzeba się liczyć z wydatkiem rzędu tych 2000 – 2500 zł na głowę.
Na długo chcecie lecieć? Zazdroszczę planów, bo chętnie jeszcze raz odwiedziłabym tę wyspę :)
Jaki był całkowity koszt podróży?
Za wszystkie przeloty, lankijską wizę, noclegi (ze śniadaniem, łazienką i dostępem do Internetu) i wyżywienie (tak zupełnie bez szczypania się – z różnymi koktajlami do obiadów, lokalnym piwem, częstymi przekąskami ze świeżych owoców, licznych kokosów, smażonych rybek i innych cudów oraz zakupami wody i innych napoi na drogę) wyszło nam ok. 2300 zł za osobę. Same bilety lotnicze kosztowały jakieś 1360 zł. Do tego trzeba doliczyć wynajem samochodu z kierowcą, który kosztował nas 55 dolarów dziennie. To był największy koszt, który można jednak mocno ograniczyć. Transport lokalny jest tani, ale nam zależało na jak najlepszym wykorzystaniu czasu na wyspie. Najdroższe były niestety wejściówki – za bilety do największych atrakcji płaciło się od ok. 30 (świątynia zęba Buddy w Kandy) do nawet 110 zł (wejście na Sigiriyę). O cenach wejściówek przeczytać możesz we wpisie o informacjach praktycznych dotyczących Sri Lanki – starałam się zawrzeć tam wszystkie ceny, jakie zapamiętałam.